Występ Michała Rakoczego z Legią Warszawa pod znakiem zapytania

Do niecodziennej sytuacji dojdzie w naszym ligowym kalendarzu. W niedzielę Legia Warszawa pokonała u siebie Cracovię 2:0, a już jutro nastąpi rewanż pomiędzy tymi drużynami. Wszystko ze względu na to, że Legia zawnioskowała o przełożenie lipcowego meczu na inny termin ze wzgędu na grę w eliminacjach do europejskich pucharów.

„Wojskowi” mają przewagę psychologiczną nad rywalem po niedzielnym zwycięstwie, a ten w dodatku zmaga się z pewnymi problemami kadrowymi.

- Stan naszej kadry jest zmienny. Mamy trochę problemów z chorobami, infekcjami. Z anginą w domu wylądował Filip Rózga, więc on na pewno nie będzie mógł jutro zagrać. Jest jeszcze kilku innych zawodników mocno podziębionych, których stawiamy na nogi i jutro okaże się, czy będą dostępni - powiedział na konferencji prasowej szkoleniowiec „Pasów”, Jacek Zieliński.

W dodatku pod znakiem zapytania stoi występ jednej z gwiazd drużyny, czyli 21-letniego ofensywnego pomocnika z Jasła:

- Michał Rakoczy jest mocno podmęczony, a dodatkowo dolega mu uraz ścięgna Achillesa. W Warszawie był do zmiany praktycznie w przerwie meczu. Czy da radę zagrać, to się okaże, ale na pewno nie zrobimy nic, by uczynić mu krzywdę.

Na Cracovię mobilizująco może jednak podziałać chęć godnego uczczenia pamięci byłego prezesa klubu, Janusza Filipiaka.

- Najlepszym sposobem na uhonorowanie świętej pamięci profesora Janusza Filipiaka byłoby zwycięstwo z Legią po dobrym widowisku. Były głosy na temat przełożenia tego meczu, ale myślę, że Pan Profesor chciałby, żebyśmy zagrali, w dobrym stylu i punktując na koniec rundy. Padł też pomysł, żebyśmy grali jutro w czarnych strojach, ale zdanie drużyny i sztabu jest takie, że barwy ukochanego klubu Pana Profesora to czerwone i białe pasy. Z tego Cracovia słynie, tak jest nazywana i tak powinniśmy wyjść w tym meczu. Najlepszym hołdem będzie dobra gra i wygrana w meczu z Legią - wypowiedział się Zieliński.

Cracovia zajmuje aktualnie szesnaste miejsce w tabeli z 18 punktami na koncie.