Dlaczego Jan Kliment będzie grał w Lidze Mistrzów?

Dlaczego Jan Kliment będzie grał w Lidze Mistrzów? fot. Adam Starszynski / PressFocus
Redakcja
Redakcja
Źródło: Transfery.info

Jan Kliment w kilka tygodni z piłkarza zbyt słabego na spadkowicza Ekstraklasy stał się kluczowym zawodnikiem dla drużyny z fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Miał być kluczowym zawodnikiem Wisły Kraków, mierzącej w coś więcej niż tylko utrzymanie w lidze, ale był jednym z pierwszych, który po spadku z ligi rozwiązał kontrakt z krakowskim klubem.

Ostatniego gola w Ekstraklasie Kliment strzelił 13 sierpnia zeszłego roku, a trochę ponad rok później zdobył decydującą o awansie do Ligi Mistrzów bramkę dla Viktorii Pilzno.

Jak do tego doszło? Są trzy główne powody.

1. Kliment ma dużo szczęścia pod bramką rywala.

Zacznijmy od samego końca. Gol z Azerami był piątym trafieniem Klimenta w tym sezonie licząc zarówno eliminacje do Ligi Mistrzów, jak i ligę. Czech oddał jednak w tym sezonie tylko osiem strzałów, zatem trafia do siatki ze skutecznością 60%.

Tak dobry rezultat jest jednak na dłuższą metę nie do utrzymania. Najlepsi napastnicy na świecie rzadko osiągają skuteczność strzałów wyższą niż 30%. Od 2017 roku w pięciu najlepszych ligach Europy tylko osiem razy zdarzyło się, by napastnik zdobył ponad 10 goli trafiając do siatki w co trzecim uderzeniu. Największą miał Erling Haaland w pierwszym półroczu gry w Borussii Dortmund w sezonie 2019/20: 37%. Robert Lewandowski nigdy nie przekroczył 25%. Mohamed Salah 22%, a Heung-Min Son - 27%.


Skuteczność strzałów a liczba bramek

Bardziej zaawansowane statystyki - gole oczekiwane, czyli prawdopodobieństwo strzelenia bramki z danej sytuacji - jeszcze bardziej pokazują, jak wiele szczęścia sprzyjało Klimentowi w ostatnich tygodniach.

Według modelu firmy Wyscout, Jan Kliment strzelał z sytuacji przynoszących historycznie 1,4 bramki. Zdobył ich jednak aż pięć.


Gole i gole oczekiwane Jana Klimenta

Gdy więc zestawimy Klimenta z najlepszymi napastnikami Europy, widzimy, jak dużą anomalią jest jego obecna forma strzelecka. Można się więc spodziewać, że z biegiem sezonu Czech będzie grał na miarę oczekiwanego poziomu.

Tak jak było to choćby w Wiśle Kraków, gdzie różnica między oczekiwanym dorobkiem strzeleckim, a rzeczywistym była minimalna. Powinien bowiem strzelić we wszystkich rozgrywkach 4,2 gola, a strzelił ich cztery.

Przesadzone wydają się też więc zarzuty wobec Czecha o niską skuteczność. Kibice Wisły pamiętają pudła w meczach z Rakowem Częstochowa czy Radomiakiem Radom, ale były to jednak nieliczne „stuprocentowe” sytuacje Klimenta w Wiśle.

Czech jest więc z grubsza tym samym zawodnikiem, co w Krakowie. Tym razem po prostu częściej trafia do bramki.

Jeśli jednak gdzieś widać zdecydowaną różnicę w grze Klimenta w porównaniu z sezonem pod Wawelem, to w średniej jakości sytuacji. W Wiśle przeciętny strzał dawał Klimentowi 12% szans na gola, a w Pilźnie już 17%, czyli o połowę więcej. Czeski napastnik strzela więc po prostu z lepszych pozycji. To jednak już bardziej kwestia drużyny, w której gra, a nie samego zawodnika.

2. Styl gry Viktorii bardziej pasuje do Klimenta

Analityk Filip Dutkowski jeszcze w poprzednim sezonie wskazał możliwą przyczynę słabszej dyspozycji Klimenta w Krakowie: różnica między stylem gry poprzedniego klubu Czecha, Slovacko, a stylem gry Wisły. Nawet jeśli Czech dochodził do sytuacji, to i tak przez większą część sezonu wyglądał w zespole jak ciało obce.

W Czechach Kliment gra w zespołach opartych na szybkich kontratakach, minimalizujących liczbę podań. Tymczasem dla Wisły, chcącej prowadzić grę, duża liczba podań to jeden z kluczowych elementów modelu gry.

Sam Kliment mówił o tym jeszcze jesienią w wywiadzie dla „Weszło”: Wisła ma styl, który służy bardziej pomocnikom niż napastnikom.

Napastnicy w Wiśle muszą cofać się po piłkę, pomagać w rozegraniu. W Slovacko i Pilźnie czekają na podania w pole karne.

Viktoria w meczach eliminacji Ligi Mistrzów podaje średnio 283 razy w meczu. Wisła Kraków w poprzednim sezonie miała 395 podań.

Niemniej jednak sam styl gry nie jest jedynym wytłumaczeniem tego, że w Viktorii Klimentowi wychodzi, a w Wiśle to się nie udawało. W wywiadach dla czeskich mediów napastnik zdradzał, że szatnia krakowskiego zespołu jest podzielona, a część zawodników uważała że za czasów trenera Adriana Guli Czesi i Słowacy mają abonament na grę w pierwszej jedenastce. Tymczasem szefostwo Wisły zwracało uwagę, że Kliment zapewne mentalnie nie był gotowy do gry w tak dużym klubie i dlatego mu nie poszło.

Być może Kliment po prostu poza Czechami radzi sobie słabiej. Być może w Viktorii trafił do rozumiejącej się szatni. Być może to piłkarz, który błyszczy, gdy gra toczy się o laury, a nie o być albo nie być. Być może też trafił do klubu z lepszym klimatem do pracy. Kliment nie jest bowiem pierwszym, który po odejściu z Wisły w innym klubie radzi sobie o wiele lepiej.

3. Viktoria Pilzno ma łatwiejszą drogę do awansu do Ligi Mistrzów

W końcu też Kliment zagra w Lidze Mistrzów, bo trafił do klubu, którego droga do tych rozgrywek jest łatwiejsza niż dla mistrza Polski.

Polskie kluby od czeskich więcej dzieli we współczynnikach UEFA niż w rzeczywistej jakości, czego dowodem jest choćby dwumecz Slavii z Rakowem. To jednak ten współczynnik decyduje o tym, czy ścieżka awansu do fazy grupowej jest łatwa czy trudna. Viktoria Pilzno, korzystając jeszcze ze świetnych wyników w sezonach 2017/2018 i 2018/2019, miała u progu eliminacji współczynnik 31.000. Dla porównania, Legia ma 12.500, a Lech Poznań 6.000.

Regularne, coroczne występy w europejskich pucharach (nie tylko w grupie) dają każdemu czeskiemu klubowi dodatkowe możliwości w losowaniu.

Viktoria na każdym etapie eliminacji była więc rozstawiona.

Dzięki temu - w przeciwieństwie do Lecha Poznań - z Karabachem Agdam zagrała dopiero na samym końcu eliminacji, a nie na ich początku. Po przejściu pierwszego rywala, HJK Helsinki, Czesi mieli już też zapewniony start w fazie grupowej Ligi Konferencji.

Dlatego, choć Kliment jest tym samym zawodnikiem, co w Wiśle i prezentuje mniej więcej ten sam poziom, to dzięki historycznym wynikom Viktorii Pilzno będzie mógł zagrać w fazie grupowej Ligi Mistrzów.

JACEK STASZAK

Zobacz również

Relacje transferowe na żywo [LINK] Relacje transferowe na żywo [LINK] PSG zapłaciło za niego 15 milionów euro, teraz nie wiedzą, co z nim zrobić PSG zapłaciło za niego 15 milionów euro, teraz nie wiedzą, co z nim zrobić Borussia Dortmund i PSG zmierzą się w ramach Ligi Mistrzów, a my prezentujemy zestawienia na to półfinałowe starcie [OFICJALNIE] Borussia Dortmund i PSG zmierzą się w ramach Ligi Mistrzów, a my prezentujemy zestawienia na to półfinałowe starcie [OFICJALNIE] PSG chce gwiazdę Liverpoolu PSG chce gwiazdę Liverpoolu 10 milionów euro! Następca Thomasa Tuchela wybrany 10 milionów euro! Następca Thomasa Tuchela wybrany Girona chce reprezentanta Polski Girona chce reprezentanta Polski Maciej Skorża otrzymał hitową propozycję powrotu Maciej Skorża otrzymał hitową propozycję powrotu Jan Urban na radarze polskiego klubu. „Jedyny” taki na liście Jan Urban na radarze polskiego klubu. „Jedyny” taki na liście Jest rewelacją w FC Barcelonie, w 2023 roku odrzucił go Raków Częstochowa. „Nie przeszedł weryfikacji” Jest rewelacją w FC Barcelonie, w 2023 roku odrzucił go Raków Częstochowa. „Nie przeszedł weryfikacji”

Najnowsze informacje

Ekstra

Ekstra

Nasi autorzy