Jedzenie.
Nie ma co ukrywać, to właśnie restrykcji związanych z odżywianiem
zawsze było najwięcej. Zwykle chodzi o niezdrowe i ciężkostrawne
żarcie. Takim ostatnim przykładem jest chyba Pep
Guardiola, który kategorycznie
zakazał zawodnikom Manchesteru City jedzenia pizzy
i wszelkich fast foodów.
Mimo wszystko dziwne, bo jednak piłkarze samą pizzę zjadają dość
często. Z diet swoich podopiecznych Hiszpan usunął też niektóre
soki. Podobno te
najbardziej kaloryczne.
Niedawno podobnie było w czerwonej
części Manchesteru. Różnica taka, że ówczesny opiekun
„Czerwonych Diabłów”, David Moyes zakazał
swoim zawodnikom spożywania frytek,
na co wcześniej przez lata pozwalał sir Alex Ferguson. Niektórzy
do dzisiaj uważają, że to właśnie frytkowa afera zapoczątkowała
konflikt Moyesa z niektórymi zawodnikami.
Tosty.
One również szkodzą w utrzymaniu sportowej sylwetki. A
przynajmniej tak uważał menedżer Dundee United, Jackie
McNamara. Chociaż w tym
wypadku chyba bardziej chodziło o pieczywo, z jakiego jego
podopieczni je robili, niż tosty same w sobie.
Co jeszcze,
jeśli chodzi o żywność? Arsène Wenger
nigdy nie dał sobie w kaszę dmuchać i w 1996 roku, dosłownie
chwilę po objęciu Arsenalu, dał „Kanonierom” szlaban na
batoniki Mars,
którymi uwielbiali się raczyć. Do historii przeszła już
anegdota, jak piłkarze Arsenalu, jadąc na jedno ze spotkań, mieli
krzyczeć: „Chcemy nasze batoniki!”.
Zaraz na początku
swojej przygody z reprezentacją Irlandii zakaz wydał również
Giovanni Trapattoni.
W tym wypadku chodziło jednak o coś zupełnie innego... -
Widziałem, że zawodnicy jedli grzyby. Przez kilka sekund
stałem jak wryty. Później wytłumaczyłem im, że ich jedzenie
jest zabronione - wspominał po latach włoski szkoleniowiec.
Trapattoni w ogóle dość mocno zmienił nawyki żywieniowe
Irlandczyków.
Z tego co wiemy, dodawania do potraw keczupu
i majonezu jednak nie
zabronił. Zrobił to za to Paolo Di Canio,
który w 2013 roku przez kilka miesięcy prowadził Sunderland.
Niektórzy mieli ten keczup nawet przemycać w kieszeniach...
Ekscentryczny Włoch katował swoich podopiecznych jeszcze kilkoma
innymi obostrzeniami. I tak, zakazał zawodnikom wrzucania
kostek lodu do swoich napojów,
bo jak twierdził, powoduje on niestrawność i piłkarze nie nadają
się do gry. Nie pozwalał również na picie kawy
oraz używanie telefonów w
ośrodku treningowym. - Tolerowałem różne rzeczy, ale komórek
dzwoniących w trakcie masażu czy chwilę przed treningiem już nie
będzie - mówił.
Był też zakaz śpiewania w
szatni i pod prysznicem. W tym wypadku chodziło o... zaburzanie
koncentracji swojej i kolegów. Metody Di Canio niestety nie
przyniosły efektów. Sunderland wygrał tylko trzy z 13
spotkań pod jego wodzą. A jeszcze odnośnie Trapattoniego - kiedyś
miał również zakazać gry na gitarze.
Będąc
przy telefonach, trzeba wspomnieć o Twitterze. Swego czasu
Chris Petersen zabronił go używać piłkarzom niejakiego
Boise State. Podobnie było w reprezentacji Holandii za Berta van
Marwijka. Wszystko miał zapoczątkować wpis Eljero Elii, który
obrażał piłkarzy z Maroka. Niedawno mówiło się też o tym, że
gra Pokémon GO nie przypadła do gustu José Mourinho i
Portugalczyk miał jej zakazać przed meczami. W Leyton Orient
swego czasu w ogóle zabronione były wszelkie
gry i
konsole.
Przechodzimy
do odzieży. Neil Lennon,
pracując jeszcze w Boltonie Wanderers, zakazał swoim zawodnikom
zakładania nakryć głowy.
Bywało zimno, ale jak mówił - nie chce na treningach czapek, bo na
mecze piłkarze też ich nie zakładają.
Wspomniany już
wcześniej Wenger w 2013 roku zabronił piłkarzom Arsenalu
jakiejkolwiek ingerencji w strój meczowy.
Wzięło się to stąd, że podczas spotkania Ligi Mistrzów z
Marsylią, Mathieu Flamini przyciął swojej koszulce rękawki. Od
tamtej pory podobne wybryki już się nie zdarzają.
Kilka
lat wcześniej Roy Keane zakazał
zawodnikom Sunderlandu wymiany koszulek z
rywalami. To o tyle dziwne, że zwykle podobne restrykcje wychodzą
od działaczy, a nie samych szkoleniowców. Jak Irlandczyk
argumentował swoją decyzję? - Są piłkarze, którzy chwalą się,
że mają w domu 50 koszulek. Świetnie, ale ile mają przy tym
trofeów i medali? - pytał retorycznie.
Z kolei jeszcze za
czasów Thomasa Schaafa w Bremie, piłkarze Werderu dostali zakaz
tatuowania się. I co ciekawe, znowu maczał w tym palce Elia,
bo chwilę wcześniej, grając jeszcze w HSV, złapał on infekcję
po zrobieniu tatuażu. W tym wypadku była to jednak wspólna decyzja
Schaafa z działaczami.
Keczup, kostki lodu, czapki... czyli najdziwniejsze zakazy od trenerów
fot. Transfery.info
Trener Nenad Bjelica, który zakazał żucia gumy piłkarzom Lecha Poznań, nie jest wyjątkiem. Oto kilka innych niecodziennych zakazów, jakie nałożyli na swoich piłkarzy szkoleniowcy.
Więcej na temat:
Manchester City FC
Arsenal FC
Sunderland AFC
Anglia
Niemcy
Włochy
Werder Brema
Trenerzy
Lech Poznań
Polska