Lech Poznań, jak każdy klub, ma w swoim dorobku transfery udane i te, o których wolałby zapomnieć. Pośrodku ze wskazaniem na drugi z tych przypadków powinien znaleźć się Mario Šitum.
Chorwat trafił do Polski latem 2017 roku na wyraźne życzenie Nenada Bjelicy.
Ówczesny skrzydłowy Dinama Zagrzeb miał okazać się realnym wzmocnieniem zespołu i pomóc w walce o mistrzostwo Polski.
Trafił do stolicy Wielkopolski w ramach wypożyczenia, a później Piotr Rutkowski i jego świta mieli zdecydować o przyszłości Šituma.
Wraz z odejściem trenera jasne stało się, że i jego człowiek opuści Bułgarską.
Kibice raczej za dwukrotnym reprezentantem Chorwacji nie płakali. Po odejściu z Lecha Poznań występował kolejno w Kayserisporze, Cosenzy oraz Regginie.
Od września 2022 roku przywdziewa trykot włoskiego Catanzaro.
W pierwszym sezonie ta przygoda przebiegała całkiem udanie.
Šitum w 26 meczach strzelił dwa gole i miał dwie asysty, ale poza tym pomógł drużynie awansować na zaplecze Serie A.
Obecnie, kiedy tylko jest zdrów, może liczyć na zaufanie szkoleniowca. Ten jednak przekwalifikował go na prawego obrońcy i radzi sobie naprawdę znośnie.
Jego Catanzaro to zresztą rewelacja rozgrywek, ponieważ beniaminek na razie zajmuje w tabeli szóste miejsce. Istnieje więc szansa na drugą promocję z rzędu. To byłaby dopiero sensacja!
Obecny sezon 31-latka to osiem spotkań, co daje łącznie 671 minut.