Legenda „Rossonerich” została pozbawiona stanowiska szefa pionu sportowego w klubie po krytycznym wywiadzie udzielonym na łamach „La Gazzetta dello Sport”, w którym zarzuciła dyrektorowi generalnemu działanie za plecami jego i Paolo Maldiniego w kontekście zatrudnienia na stanowisku trenera oraz dyrektora sportowego Ralfa Rangnicka.
Chorwat nie zachował sobie prawa do zachowania milczenia w całej tej sprawie i tuż po zwolnieniu ponownie zaatakował władze Milanu.
- Nie wiedziałem, że funkcjonujemy w dyktaturze na miarę Korei Północnej. Udzielony przeze mnie wywiad był nieskazitelny pod względem prawnym i postawione przed nim pytania wewnątrz klubu pozostały bez odpowiedzi - powiedział Boban w rozmowie z „Il Giornale”.
Wspomniane źródło przekonuje, że 51-latek jest do tego stopnia rozgoryczony postawą władz Milanu, że będzie domagał się otrzymania pełnego wynagrodzenia na mocy trzyletniego kontraktu, który zawarł z ekipą z San Siro w czerwcu ubiegłego roku. Chorwat uważa, że został niesprawiedliwie potraktowany i wykorzysta swoje kontakty z prawnikami FIFA, aby uzyskać pełną należną mu kwotę.
Boban odniósł się także do słów Ivana Gazidisa o pełnym poparciu dla Stefano Piolego sugerującym, że Rangnick nie jest przymierzany do zajęcia jego miejsca. Zupełnie inne zdanie na ten temat ma legenda „Rossonerich”.
- Gazidis zawarł już umowę z Rangnickiem w grudniu. Mogę mu życzyć powodzenia, ale powinienem o tym zostać poinformowany wcześniej. Zasługiwałem na to, aby dowiedzieć się o podjętej przez niego inicjatywie - dodał 51-latek.