Zespół „Biało-Zielonych” przyjechał do Częstochowy z nożem na gardle i musiał wrócić do domu z jakąkolwiek zdobyczą punktową, by zwiększyć swoje szanse na wywalczenie utrzymania w Ekstraklasie.
Podopieczni Davida Badii nie znaleźli jednak skutecznego sposobu na zatrzymanie „Medalików” zmierzających po zdobycie mistrzostwa kraju, co w praktyce przekreśla ich szanse na pozostanie w elicie.
Lechia Gdańsk dała sobie łącznie zaaplikować cztery trafienia i mogła stracić więcej goli, gdyby musiała znaczącą część pojedynku grać w osłabieniu.
Taka sytuacja mogła mieć miejsce od 26. minuty spotkania, kiedy to sędzia Wojciech Myć ukarał prawdopodobnie Jakuba Bartkowskiego dwukrotnie żółtą kartką. Najpierw pokazał ją za nieprzepisowe zatrzymanie rywala i po chwili drugą, razem z Maciejem Gajosem, za dyskusje.
Pytanie z gatunku kartki.
— Rafał Cyganik (@CyganikRafal) April 28, 2023
Ile kartek otrzymał Bartkowski w tej sytuacji?
A - żadnej
B - jedna
C - dwie
😂 #RCZLGD @OfPolski #ESA #ekstraklasa. pic.twitter.com/zModrJcDkY
Arbiter, z niewyjaśnionych przyczyn, uznał jednak, że ukarał 31-letniego obrońcę tylko jednym napomnieniem i ten kontynuował rywalizację.
Na nagraniu z meczu widać jednak, że dwukrotnie wyciąga żółtą kartkę w jego kierunku.
Jego asystenci oraz VAR nie zareagowali, dostając zapewne od niego informację, że za dyskusje po faulu ukarał tylko pomocnika. Niemniej jednak sędzia na tym poziomie powinien z większą dbałością o szczegóły pokazywać napomnienia, by nie budzić takich wątpliwości.