PSG równoważy wydatki transferowe. Możliwe odejście dziewięciu piłkarzy

Aby kupić, trzeba sprzedać. To złota zasada, która kierują się kluby piłkarskie, szczególnie w dobie koronakryzysu. Paris Saint-Germain potrzebuje 180 milionów euro zarobionych na odejściach niechcianych graczy, aby zbilansować wydatki - donosi „L'Équipe”.

Paryżanie zdążyli przyzwyczaić do tego, że nie szczędzą grosza na wzmocnienia. Obecne czasy są jednak zdecydowanie inne. Tracą ci najmocniejsi, w tym także wicemistrz Francji.

Klub zamknął sezon będąc pod kreską i od tego czasu pozbył się jedynie Kaysa Ruiza-Atila. Sprowadził za to za 60 milionów euro opłaty podstawowej Achrafa Hakimiego, jak również Giorginio Wijnalduma, który choć był wolnym agentem, to swoje otrzymał za sam podpis.

Ambitne plany ekipy z Parc des Princes na tym się nie kończą. W środę testy medyczne przejść ma Sergio Ramos, a gdy już do tego dojdzie, będą trwały wyczekiwania do przyjazdu Gianluigiego Donnarummy. Obaj przybędą na zasadzie wolnych transferów, przy uwzględnieniu premii z tytułu dołączenia do klubu bez potrzebny uiszczania opłaty innemu podmiotowi.

W międzyczasie nie brakuje spekulacji o prowadzonych rozmowach z Paulem Pogbą czy przymiarkach do zakontraktowania Eduardo Camavingi oraz Cristiano Ronaldo.

Mając to na uwadze, PSG jest zmuszone zrównoważyć wydatki. Najprościej jest to osiągnąć poprzez sprzedaż niechcianych zawodników.

Według „L'Équipe” listę otwiera Alphonse Areola, którego wycenia się na 15 milionów euro, a więc tyle samo co Idrissę Gueye’a i Rafinhę. Nieco większy zarobek mieliby przynieść Leandro Paredes (20 milionów euro), Pablo Sarabia (22 miliony euro), Thilo Kehler (24 miliony euro), Abdou Diallo (25 milionów euro) oraz Mauro Icardi (40 milionów euro). Ostatnim ogniwem układanki jest Arnaud Kalimuendo, który miałby kosztować 10 milionów euro. Cel to zainkasowanie 180 milionów euro.

Dziennik podkreśla, że na dzisiaj Mauricio Pochettino najmocniej obstaje za zatrzymaniem Gueye’a oraz Paredesa.