Klapa w Odense
2006-08-17 11:11:47; Aktualizacja: 18 lat temuZupełnie nieudany okazał się debiut Holendra Leo Beenhakkera w roli szkoleniowca reprezentacji Polski. Biało-czerwoni przegrali 2-0 z reprezentacją Danni, po golach Bendtnera i Rommedahla, zaś były trener Real(...)
Mecz rozpoczął się o godzinie 20.00 w duńskiej miejscowości Odense. Polacy rozpoczęli spotkanie w składzie: Dudek - Żewłakow, Bąk, Jop, Gancarczyk - Smolarek, Szymkowiak , Radomski, Krzynówek -Żurawski(C), Frankowski. Popularny "Don Leo" postawił na graczy, stanowiących trzon drużyny Pawła Janasa. Holender musiał tak postąpić, bo miał bardzo mało czasu na poznanie polskich piłkarzy. Było to jedyne wyjście z sytuacji, przynajmniej na początku. Jeśli przypomnimy sobie, jak reprezentacje chcieli prowadzić w przeszłości Zbigniew Boniek( Polska) i Raimond Domenech(Francja) zrozumiemy, że Holender wybrał właściwe rozwiązanie. Dwaj wspimnieni przeze mnie panowie, na początku swojej pracy stawiali na młodych graczy. Obaj mieli później poważne problemy. Kadra Bońka wymęczyła wygraną z San Marino jeszcze w 2002 roku, by potem przegrać w Warszawie z Łotwą 0-1. Jak się później okazało, to właśnie ten mecz odebrał nam szansę na historyczny awans do portugalskich Mistrzostw Europy. Sam ówczesny selekcjoner podał się do dymisji, ale dopiero po towarzyskim meczu z...... Danią. Jeśli zaś chodzi o elekcjonera Francji, to miał on chęci i zapał, by odmłodzić "Trójkolorowych". Stawiał na młodzieniaszków, odstawił doświadczonych graczy. O mało nie skończyło to się niezakwalifikowaniem na Mundial. W krytycznym momencie do reprezentacji powrócili m.in. Zinedine Zidane i Cloude Makelele. Tak więc powołania Dudka i Frankowskiego nie były całkiem bez sesnu. Wróćmy jednak do wczorajszego spotkania.
Duńscy organizatorzy meczu wczoraj przekroczyli pewne zasady. Jako pierwsi hymn śpiewali właśnie gospodarze i to skład Duńczyków jako pierwszy ukazał się na ekranach telewizrów. Jak wiemy, powinno być na odwrót, ale nie czepiajmy się już szczegółów. Trener Morten Olsen przeciwko naszym "Orłom" desygnował następującą jedenastkę: Sorensen - Jacobsen, Gravgaard, Agger, N. Jensen - Würtz, Gravesen, Kahlenberg- Bendtner, Jorgensen, Rommedahl.
Mecz zaczął się dla Nas całkiem obiecująco. Polacy utrzymywali się długo przy piłce, dobrze prezentował się druga linnia. Jednak wszystko do czasu. Kilka razy przedostaliśmy się pod pole karne rywali, jednak wszystko bez ekeftu bramkowego a nawet strzałowego! Zaś Duńczycy co raz śmielej atakowali bramkę strzeżoną przez Jerzego Dudka. Wraz z czasem początkowo duże zaangażowanie Naszych piłkarzy uchodziło jak powietrze z balonika. Od początku nie najlepiej grała Nasza obrona. Szczególnie spięty był Seweryn Gancarczyk, a jego doświadczeni koledzy grali jak juniorzy. Jeśli już dochodziliśmy w okolicy "16" przeciwników, akcja kończyła się niedokładną centrą. W 32 minucie limit szczęścia Polaków skończył się. Przed polem karnym jeden z Duńczyków swobodnie przyjął piłkę i wypatrzył na prawej stronie świetnie grającego wczoraj Gravesena. Ten niepilnowany przebiegł kilka metrów, popatrzył i dośrodkował na 5 metr. Tam był napastik gospodarzy- Bendtner. Młody zawodnik musnął piłkę wewnętrzną częścią stopy, ta odbiła się od niepewnego Dudka, ponownie od Duńczyka i powoli wtoczyła się do bramki. 1-0 dla Danni i spuszczone głowy Naszych. Seria błędów obrońców i pomocników a na koniec złe zachowanie Jerzego Dudka. Do końca pierwszej częsci spotkania Polacy grają bezbarwnie. Nic wielkiego na boisku się nie dzieje i Tony Asumaa kończy pierwsze 45 minut.
Po przerwie na boisku pojawił się prawy obrońca Korony Kielce- Paweł Golański. Zmienił on Gancarczyka, zaś Żewłakow przeszedl na lewą obronę. Polska świetnie rozpoczęła drugą połowę. Groźny strzały Krzynówka i Żurawskiego. W 59 minucie świetne prostopadle podanie Szymkowiaka do Smolarka, który wyszedł sam na sam z Sorensenem. Jednak sędzia linniowy podniósł chorągiewkę. Beenhakker zerwał się z ławki i popędził z pretensjami do sędziego technicznego. I to by było na tyle, jeśli chodzi o grę polskiej reprezentacji. Świetną partię rozgrywał Thomas Gravesen, który świetnie radził sobie w środku pola. w 62 minucie to znowu on asystował przy golu swojego zespołu. Prostpoadłe podanie do Rommedahla, ten minął Dudka na pełnej szybkości i wpakował piłkę do pustej bramki. Kto krył Gravesena? To pytanie do Arkadiusza Radomskiego. Po drugim golu gospodarze się rozluźnili i grali bardzo mądrze. Zwłaszcza Gravesen grał niczym Ronaldinho. Po jednym z markowych zwodów Brazylijczyka Thomasa brutalnie faulowal Sebastian Mila, grający całkiem dobry mecz. Słabo spisał się Ireneusz Jeleń, wprowadzony za Smolarka. Wspomniany Mila zaś zmienił Szymkowiaka. Nie będę wymienial zmian w duńskiej srużynie, bo ma to dziś małe znaczenie. Skupmy się lepiej na podsumaowaniu meczu.
Najlepszym polskim graczem na boisku był Maciej Żurawski. Nasz kapitan starał się, biegał, podawał. Dobrze zagrał także Jacek Krzynówek. Kiepsko spisali się pominięci przez Janasa w kadrze na Mundial Dudek i Frankowski. Ten pierwszy bronił dosyć niepewnie zaś u drugiego widać jescze 5 kiligramową nadwagę sprzed MŚ. Nasi defensorzy spisali się słabo, szczególnie Bąk i Jop. Widać było brak zgrania i komuniakacji. Boczni obrońcy starali się grać ofensywnie, i wychodziło to nawet całkiem dobrze. W drugiej linni najgorzej zagrali Radomski i Smolarek. Gracz Austrii Wieden słabo przecinał akcę Duńczyków a Smolarek biegał jak "oszołom" a w dodatku bezproduktywnie. Inna sprawa że Arek w klubie gra jako środkowy obrońca. Jeśli zaś chodzi o "Don Leo"- musimy poczekać. Zobaczył on, "ile warci" są pewniacy Janas. Teraz jest czas na analizy i obserwacje innych, polskich zawodników. Czy Beenhakker zdąży do Września? Zobaczymy. Możemy mieć nadzieję, że tak doświadczony trener poradzi sobie i w nadchodzących eliminacjach ME zobaczymy inną, lepszą reprezentację Polski.