Mundialowo - dzień 20. - Nie ma takiego grania

2010-06-30 23:57:07; Aktualizacja: 14 lat temu
Mundialowo - dzień 20. - Nie ma takiego grania
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

Pierwszy taki dzień Mistrzostw Świata, którego nie okraszą ryczące wuwuzele czy kolejne odloty Dariusza Szpakowskiego. Piłki wprawdzie nie kopali, ale wokół mundialu się dzieje.<br><br>Skoro już o piłce mow(...)

Pierwszy taki dzień Mistrzostw Świata, którego nie okraszą ryczące wuwuzele czy kolejne odloty Dariusza Szpakowskiego. Piłki wprawdzie nie kopali, ale wokół mundialu się dzieje.

Skoro już o piłce mowa, trwa ogólnoświatowe śledztwo o roboczym tytułe "Co spieprzyli z tą Jabulani?". Burza mózgów wewnątrz FIFA postawiła śmiały wniosek, że problem faktycznie istnieje. To już wystarczyło zapytać Greena albo Sneijdera, efekt byłby podobny. Obnosili się z wynalezieniem sposobu na okiełznanie feralnej futbolówki Japończycy, ale ich teorie przekreśliła pewna poprzeczka. Za sprawę wzięli się jednak wreszcie prawdziwi jajogłowi, zgodnie przyznając, iż kluczem do rozwiązania zagadki jest owalność Jabulani. Bo piłka jest zbyt okrągła - brzmi nieźle.

Zacięcie naukowe odnaleźli w sobie Portugalczycy. Polacy mogą zimą ewoluować w ekspertów od skoków narciarskich, więc innym też wolno realizować się zawodowo. Z odsieczą przyszli zawsze pomocni Brazylijczycy - narodowe centymetrowe przepychanki zakończyła telewizja Globo. David Villa był 22-centymetrowym spalonym. I basta. Niech ktoś się tylko waży odjąć milimetr.

Trwa nagonka na Cristiano Ronaldo. Z zawodnikiem Realu Madryt ostro jadą wszyscy, od lizbońskich babć klozetowych począwszy, na Luisie Figo kończąc. Dostaje się też selekcjonerowi Portugalczyków, Carlosowi Queirozowi. Przeszłość w Manchesterze United i ta reprezentacja - niezbyt udane połączenie.

Anglików na londyńskim lotniku Heathrow przywitały przede wszystkim wyspiarskie powietrze i sterylnie czysta posadzka. Powszechny foch trwa, a Ashley Cole ma jeszcze bardziej przechlapane. Jego niewybredny patriotyzm ("nienawidzę Anglii i p... Anglików") już kieruje lud na barykady (albo na Stamford Bridge).

Image człowieka oszczędnego kreuje Johan Cruyff. Holender do tego jawnie obnosi się z tym, że najbliższy mecz swoich rodaków z Brazylią obejrzy za darmo. - Nie zapłaciłbym ani grosza za oglądanie czegoś takiego - stwierdził w kwestii prezencji drużyny "Canarinhos".

O cnotę honoru dba natomiast Javier Aguirre. 51-letni trener zrezygnował z prowadzenia reprezentacji Meksyku po tym, jak jego podopieczni ulegli w ćwierćfinale Argentynie (3:1). Powód? Brak wykonania nakreślonego przed mundialem planu. Spytajcie gościa, co to minimalizm, a na bank zrobi karpia i nie będzie wiedział, co powiedzieć.

Oliwy do angielskiego ognia dolewa Thomas Mueller. Najpierw wbił dwie bramki Davidowi Jamesowi, teraz diagnozuje niepowodzenie "Synów Albionu". - Za dużo szefów, za mało Indian - rzekł reprezentant Niemiec. John Terry dziękuje za spełnienie jego wodzowskich ambicji.

Francuzi mają swoje igrzyska. Na pogawędkę z parlamentarzystami wybrali się Raymond Domenech, były już kierownik piłkarskiego cyrku, i Jean-Pierre Escalettes, który w poniedziałek zrezygnował z prezesowania Francuskiej Federacji Piłkarskiej (FFF). Panowie wykazali się lisim sprytem, skrzętnie wywijając się od żerujących już i rządnych krwi przedstawicieli mediów, wykorzystując tylne wejście do - mieszczącego się w Paryżu - budynku Zgromadzenia Narodowego. Oberwało obu, ze wskazaniem, rzecz jasna, na Domenecha. Do długiej listy zarzutów dochodzi jeszcze jeden, pewnie nieostatni - tchórzostwo.

FIFA wyrównuje rachunki za niedzielne popisy sędziowskie. Do domów odesłano i Jorge Larriondę, i bohatera słynnego dokumentu Les Arbitres - Roberto Rosettiego. Ręce zaciera już Howard Webb, którego łysina prawdopodobnie okrasi spotkanie finałowe.

Firmę Seppa Blattera w RPA okradziono. Ale powtórki to zło, kamery nie pomogą namierzyć sprawców, bo to zabija piękno ścigania przestępców. Policjanci to też ludzie i zabieranie im możliwości szukania rabusiów po omacku byłoby odhumanizowaniem służby.

I wreszcie hit. Panie i panowie, reprezentanci Nigerii mają przez najbliższe dwa lata wolne. Niczym biało-czerwoni, pograją sobie co najwyżej w sparingach. Prezydent tego kraju, Goodluck Jonathan (ironia imienia), zawiesił udział drużyny narodowej we wszystkich międzynarodowych turniejach na najbliższe dwa lata. Decyzja ma klauzulę natychmiastowej wykonalności, więc plan reformy futbolu ruszy z kopyta. FIFA pewnie nigeryjską federację - za zbytnią polityczną ingerencję - również zawiesi, zatem summa summarum i tak prezydent Jonathan dopnie swego. Idealna sytuacja.
Więcej na ten temat: Mistrzostwa Świata