Nazywam się Rysiu Tarasiewicz i nic nie muszę
2012-01-31 20:43:51; Aktualizacja: 12 lat temu Fot. Transfery.info
Mateusza Borka nikomu przedstawiać nie trzeba. Postanowiliśmy zapytać go o transfery z udziałem Polaków oraz o ostatni dwumecz Barcelony z Realem Madryt.
Uważa pan, że Brożek odniesie sukces w Celtiku?
Nie wiem w jakiej formie jest dzisiaj Brożek, bo tak naprawdę zagrał tylko 240 minut w tej rundzie w Trabzonsporze. Moje wyobrażenia o jego umiejętnościach mogą być dalekie od jego aktualnej dyspozycji. Nie ma co ukrywać, że w futbolu szkockim trochę brakuje finezji. Nie każdy ma zdrowie, aby intensywnie walczyć po prawie 100 minut w każdym meczu, każdy trening jest walką o życie. Nie wiem jak dzisiaj wygląda Paweł Brożek, nie wiem czy będzie w stanie na każdym treningu dać sygnał trenerowi, że może grać w pierwszym składzie. Nie uważam, aby konkurencja wśród napastników w szkockiej drużynie była mniejsza, niż w Trabzonsporze. Tam był niesamowity Yilmaz, był Brazyliczyk Henrique. W Celtiku mamy bramkostrzelnego Hoopera, mamy uznaną postać szkockiej ligi, Anthony’ego Stokes’a, mamy również chłopaka walczącego o pierwszy skład i o miejsce w reprezentacji Grecji, Georgiosa Samarasa. Uważam, że kiedy w tym klubie grali Maciej Żurawski i Nakamura, to Celtic grał piłkę taką bardzo mocno kontynentalną, opartą na kilku piłkarzach bardzo zaawansowanych technicznie, futbol był koronkowy. Wydaje mi się, że to pasowałaby Brożkowi. Natomiast dzisiaj Celtic gra mocno brytyjską piłkę, bardzo mocno szkocką. Może jest to wyższa jakość niż w Motherwell, ale jest to oparte na tym, że napastnik musi być aktywny w przeszkadzaniu obrońcom, musi dobrze grać w powietrzu. Czy to jest gra Pawła Brożka? Nie sądzę. Raczej zawsze postrzegałem go jako napastnika dobrego technicznie, z niezłym zmysłem do gry kombinacyjnej. Konkurencja jest spora, jest tam 4 napastników. Paweł pewnie dostanie na początku zaufanie, nie wiem czy będzie grać w pierwszym składzie, czy będzie wchodzić z ławki rezerwowych. Na pewno nie będzie to dla niego łatwa historia.
Obraniak dobrze zrobił, że wybrał Bordeaux?
Chyba tak, bo trzeba powiedzieć, że od kiedy pojawił się w reprezentacji Polski, to jego kariera klubowa była taką wycieczką w dół. Przechodził do naszej kadry w glorii, jako chłopak, który strzelał gole, zaliczał asysty, który miał miejsce w podstawowym składzie. Natomiast od 2 lat było coraz gorzej. W ważniejszych meczach wchodził tylko na końcówki albo nie wchodził w ogóle. Nawet jak Cabaye odszedł do Newcastle, to Obraniak tego miejsca nie był w stanie sobie wywalczyć. Bordeaux jest na pewno klubem innym niż kilka lat temu. Mocno ograniczyli wydatki, więc nie stać ich na to, co kilka lat temu. Dzisiaj jest to znana marka w futbolu, to tyle. Są przeciętni. Na pewno Obraniak będzie miał większe szanse na regularne granie niż w Lille. Wydaje się, że mają problemy jakościowe, więc to powinno jemu pomóc.
Świerczok wygra rywalizację o pierwszy skład w Kaiserslautern?
W pierwszym spotkaniu pokazał się bardzo ciekawie, w ostatniej minucie miał okazję bramkową, zagrał też kilka akcji bez kompleksów. W drugim meczu było trochę gorzej, gdzie zagrał 75 minut. Zdecydowanie najlepszym napastnikiem w tym klubie jest zawodnik Izraela, Etey Shechter, który przyszedł za blisko 2 miliony euro przed sezonem. Jest kontuzjowany, więc dlatego nie ma go w kadrze meczowej. W pierwszym meczu, Świerczok zagrał z Kameruńczykiem, Dorgem Kouemahą. Jego niestety też dopadły problemy zdrowotne i będzie pauzować około 6 tygodni. Trzeba powiedzieć, że Kaiserslautern wypożyczyło kilka dni temu Sandro Wagnera z Werderu Brema. W ostatniej kolejce zagrał wspólnie ze Świerczokiem w podstawowym składzie. Jak wróci Shechter i Koumaha, to ta rywalizacja będzie większa. Dużo będzie zależeć od samego Świerczoka. Niedługo Kaiserslautern ma bardzo ważny mecz, praktycznie o życie. W pierwszym meczu zostawił po sobie dobre wrażenie, pokazał, że ma dynamikę, że może grać intensywnie przez 90 minut. W drugim meczu, po tygodniu ciężkich treningów, było już trochę gorzej. Czekamy na pierwszego gola, bo co z tego, że będzie dobrze grać, jak nie będzie bramek strzelać. Trzeba powiedzieć, że ta drużyna ma szalone problemy ze zdobywaniem goli. Po to mu ktoś zaufał, żeby te bramki się pojawiły. Uważam, że żaden z polskich trenerów, ani Maciej Skorża, ani Kazimierz Moskal, ani Orest Lenczyk, nie daliby grać Świerczokowi od razu w pierwszym składzie. Mówiliby, że chłopak potrzebuje czasu na aklimatyzację, że musi się nauczyć systemu, u nas zawsze są takie gadki trenerów. Trzeba powiedzieć, że szkoleniowiec Kaiserslautern stawiając na Świerczoka za wiele nie ryzykuje. Jak spojrzymy na tabelę, to zobaczymy, że Kaiserslautern ma najmniej strzelonych goli. W 19 meczach zdobyli tylko 15 bramek, co jest wynikiem dramatycznym. Wstawienie Świerczoka do pierwszego składu nie jest żadnym ryzykiem.
Jak oceni pan transfer Wilka do Lechii Gdańsk?
Mam wrażenie, że w ostatnich sezonach spisuje się sinusoidalnie. Ma takie momenty, że jest w naprawdę dobrej formie, potem gdzieś ją gubi. Spodziewałem się kiedyś, że będzie naprawdę dobrym, środkowym pomocnikiem. Tak się właśnie zapowiadał jako 18-latek. Teraz jednak częściej gra na boku. Czegoś mu jednak zabrakło na przestrzeni ostatnich 2-3 lat, żeby jednak przeskoczyć pewien poziom, żeby móc o nim mówić, że to piłkarz, który zapewnia solidność na swojej pozycji. On jednak w kilku meczach wybija się ponad przeciętność, a potem staje na dłużej. Lechia na pewno cierpi na brak dobrych piłkarzy, więc Kuba powinien tam sobie spokojnie poradzić. Trener Janas musi lepiej analizować biografie, bo mówił, że sprowadza młodego Wilka, a on ma już 27 lat. On dawno nie jest młody, na pewno nie jest perspektywiczny. To człowiek, który powinien ciągnąć grę. Pewnie tego będą od niego oczekiwać w Lechii Gdańśk.
A Smolarek i jego transfer do Den Haag?
Albo ktoś dobrze zapłacił, albo chciał być bliżej domu, w swojej drugiej ojczyźnie. Nie porozumiał się z działaczami Urala co do długości kontraktu, nie porozumiał się również z Legią w sprawie wymagań finansowych. Prawdopodobnie chciał pobyć trochę w ojczyźnie swojej żony, spróbować odbudować formę i pomyśleć o tym, żeby za pół roku poszukać sobie lepszego klubu. Nie ma co ukrywać, Den Haag to nie jest drużyna, która należy do gigantów holenderskiego futbolu. Na pewno nie jest to klub, który płaci dobre pieniądze.
Legii nie było stać na Koke, czy po prostu nie chcieli mu płacić tak ogromnych pieniędzy?
Pamiętajmy, że rozmowy odbywały się w momencie, kiedy Legia miała na transfer 0 i nie został sprzedany jeszcze Ariel Borysiuk. Nie widzę w Legii determinacji, aby wydać pieniądze pozyskane za Ariela. Prawdopodobnie ktoś te pieniądze chce zabrać, a niekoniecznie te 8-9 milionów przeznaczyć na zakup 1 czy 2 piłkarzy lub zatrudnić 3 wolnych i dać im gigantyczne kontrakty, które stałyby się w drużynie kominem płacowym. Myślę, że oczekiwania finansowe Koke były dosyć wysokie. Z tego co wiem, to kością niezgody był też sposób rozliczeń. On chciał mieć wszystko gwarantowane, a Legia optowała za rozwiązaniem, żeby część zarobków uzależnić od gry w pierwszym składzie, od wyników sportowych. Na to nie chciał się zgodzić sam zawodnik, który miał kilka innych ofert, które gwarantowały mu to, czego oczekiwał.
Który polski klub dokonał teoretycznie najlepszych transferów?
Legia nie wzięła nikogo, Wisła nie wzięła nikogo, a Lech się osłabił odejściem Wilka. Najaktywniejszy był Śląsk Wrocław, który wziął lewego obrońcę, Patrika Mráza, który ma za sobą występy w Lidze Mistrzów. Przybył również bardzo solidny, środkowy pomocnik ze stażem w reprezentacji Słowenii, Stevanovič. Na tle tych czterech zespołów, które będą walczyć o mistrzostwo, Śląsk wykonał ciekawe ruchy, bo w pozostałych klubach jest tylko oszczędzanie, duży marazm i nie ma decyzji, żeby dobrych zawodników kontraktować. To jest jakiś stempel ostatnich miesięcy. Kilka lat temu wydawało się, że wszystko idzie do przodu, że pojawiały się coraz większe pieniądze, piłkarze. Teraz raczej każdy myśli o oddawaniu piłkarzy, o oszczędzaniu. Nikt nie jest zainteresowany kupowaniem.
Co z tym ŁKS-em? Trener zrezygnował, pieniędzy nie ma. Dadzą radę przetrwać?
Mam wielki szacunek do kibiców, tradycji i historii klubu. Jak ktoś opowiada, że chce wprowadzać nową jakość, a nie stać go na kupienie piłki i robi wszystko dla mediów i dla PR-u, okazuje się, że zawodnicy mają niewypłacone kilka pensji, to ja się pytam: - Kto z PZPN-u dał temu klubowi licencję i kto zasiada w komisji nadzoru finansowego? Niby co miesiąc wszystko było sprawdzane, a dzisiaj się okazuje, że kilku zawodników od kilku miesięcy nie dostaje pieniędzy, że nie jest wypłacona premia za awans. Zawodników się wyrzuca z mieszkań, nie ma pieniędzy na nowe transfery, a trener przyjmuje niezrozumiałą postawę, wiedział gdzie przychodzi. Pierwsze słowa do zawodników brzmiały: „Nazywam się Rysiu Tarasiewicz i nic nie muszę.” Piłkarzy, którym klub był winny pieniądze przekonywał, że w piłkę się nie gra dla pieniędzy. Dzisiaj jego frustracja i być może decyzja o odejściu jest spowodowana przede wszystkim tym, że brakuje w klubie pieniędzy i sam tego doświadczył. Po kilku tygodniach całkiem zmienił swoją postawę.
Jak oceni pan ostatni dwumecz pomiędzy Barceloną i Realem?
Pierwszy mecz zdecydowanie ze wskazaniem na Barcelonę, nie pozostawiła żadnych złudzeń. W drugim Mourinho wyciągnął wnioski i w końcu zagrał ofensywnie i odważnie. Można powiedzieć, że skończyło się jak zawsze, poza finałem Pucharu Króla. Trochę jednak sędzia skrzywdził Real, ale nie można na niego wszystkiego zwalać. Na Camp Nou Real zagrał naprawdę dobry mecz, ale to niestety nic nie dało. Mam nadzieję, że to będzie jakiś drogowskaz dla Mourinho. Jeśli Barcelona ma jakieś braki, to ma te braki w defensywie i żeby ją pokonać, to trzeba grać odważnie, a nie koncentrować się na rozbijaniu ataków. Wcześniej czy później ktoś zaśpi, ktoś nie zdąży. Jednak nie jestem pewien, czy Real nie zagra defensywnie w lidze, bo skoro ma 7 punktów przewagi, to Mourinho może stwierdzić, że wystarczy remis. On jest nie do przejrzenia, jeśli chodzi o swoje koncepcje.
Oglądał pan to mecz w Sportklubie? Jak się podobali komentatorzy?
To są młodzi chłopcy, życzę im jak najlepiej, dla nich to była na pewno wielka szansa. Myślę, że się rozwijają i czynią postępy. A to, że się niektórym nie podobają, to ani ja, ani oni tego nie zmienią. Z tym zawodem jest trochę jak z zawodem aktora. Jeden woli Lubaszenkę, inny woli Pazurę. Nigdy nie uda się wszystkim dogodzić.