Zamieszanie związane z oboma
zawodnikami rozpoczęło się w sobotę przy okazji spotkania
Jagiellonii Białystok z Wisłą Płock (1:0). Zgodnie z relacją
Romanczuka Furman miał nazwać go banderowcem. Pomocnik ekipy z
województwa mazowieckiego jednak temu zaprzeczył i w całej sprawie
mamy słowo przeciwko słowu. Szybko zajął się nią PZPN.
Dzisiaj doczekaliśmy się wspólnego oświadczenia piłkarzy:
„Podczas ostatniego meczu ligowego Jagiellonia Białystok -
Wisła Płock doszło do ubolewania godnego incydentu z naszym
udziałem. W spotkaniu tym nie brakowało twardej walki na boisku, a
przy okazji wywiązała się nasza niepotrzebna „bitwa na słowa”.
Niestety padły wyrażenia, które nigdy nie powinny paść…
Oczywiście, każdy kto grał w piłkę nożną (nawet na najniższym
poziomie), wie jak trudno zapanować nad emocjami, zwłaszcza tymi
złymi, niegodnymi szanującego się sportowca.
W związku z tym chcielibyśmy przeprosić wszystkich tych, którzy
obserwowali ten mecz i całą polską rodzinę piłkarską. Zdajemy
sobie sprawę, jak złe wrażenie wywołała nasza „dyskusja”.
Wyjaśniliśmy to między sobą i podaliśmy (na razie wirtualnie)
sobie ręce.
Jesteśmy piłkarzami od lat, gramy w
ekstraklasie i dobrze wiemy, że na naszej postawie wzoruje się
wielu młodych adeptów piłki. Nie możemy dawać takiego przykładu.
Jeszcze nieraz zagramy przeciwko sobie - jak zwykle ofiarnie i
ambitnie. Ale obiecujemy, że do takich incydentów, jak ten w
Białymstoku z naszym udziałem, już nie dojdzie.
Ktoś
kiedyś powiedział, że futbol jest grą błędów. Dobrze o tym
wiemy, chcemy szczerze przyznać się do błędów, naprawić je,
przeprosić wszystkich zainteresowanych i wybaczyć sobie
wzajemnie.
Łączy Nas Piłka!” - czytamy w nim.