Męczennik Morosini

2012-04-15 16:09:52; Aktualizacja: 12 lat temu
Męczennik Morosini Fot. Transfery.info
Oskar Ogórkiewicz
Oskar Ogórkiewicz Źródło: Gulfnews

Wczoraj (14.04) na atak serca zmarł włoski piłkarz, Piermario Morosini. Przedwcześnie zakończył życie, które od samego początku było definicją cierpienia.

25-latek niespodziewanie upadł na murawę. Momentalnie zaczęto masować jego serce, aby przywrócić je do pracy. Zanim ambulans dotarł do nieprzytomnego człowieka, minęło trochę czasu. Źle zaparkowany samochód zablokował wjazd i trzeba było wybić szybę. Stracono około 3 minuty, może najważniejsze 3 minuty życia Morosiniego. Chwilę później odwieziono go karetką do szpitala Santo Spirito. Lekarze niestety nie byli w stanie uratować Włocha przed śmiercią. 

Jego życie przypominało horror, który zakończył się dramatycznie. Został osierocony jako nastolatek. Gdy miał 15 lat, zmarła jego matka, Camilla. 2 lata później odszedł jego ojciec, Aldo. Niedługo po tych wydarzeniach, jego niepełnosprawny brat popełnił samobójstwo. Jedyną żyjącą osobą pozostaje więc starsza siostra piłkarza.
 
- To niewiarygodne przeznaczenie. Może teraz przytulić swoją rodzinę – mówił wstrząśnięty Roberto Baronio, kolega z czasów gry w Udinese.
 
Kariera Morosiniego jakiś czas temu zapowiadała się świetnie. Dla reprezentacji grał we wszystkich kategoriach wiekowych od U-17 do U-21. Z ostatnią brał udział w Mistrzostwach Europy, które odbyły się w 2009 w Szwecji. Debiut w Udinese zaliczył, gdy miał 19 lat. Zagrał 5 spotkań ligowych, 3 w Pucharze Włoch oraz wystąpił w meczu Pucharu UEFA w sezonie 2005/2006.
 
Jednak potem coś zablokowało jego rozwój. Szukał szans w różnych klubach, do których był wypożyczany. Nigdy jednak nie potrafił wrócić i wywalczyć miejsca w swojej drużynie. Ten sezon zaczął w Udinese, ale nie wystąpił w żadnym spotkaniu aż do stycznia, kiedy to wypożyczono go do Livorno.
 
- Są takie rzeczy, które wywierają na ciebie wpływ i zmieniają twoje życie – mówił Piermario w 2005 roku.
 
- W tym samym czasie wypełnia cię gniew, który pomaga w osiąganiu wszystkiego, co było marzeniami również rodziców. Chciałbym zostać profesjonalnym piłkarzem głównie dla nich, ponieważ wiem, że to by ich bardzo uszczęśliwiło. Jestem podwójnie zmotywowany - dodał.
 
Trener klubu, w którym Morosini się wychował, Atalanty,  zapamiętał go jako „niesamowicie miłego, młodego chłopaka ze smutną twarzą.”
 
- Myślałem, że życie wystawiło go już na wystarczającą próbę. Jednak się myliłem, spotkała go niesamowita tragedia – mówił jego pierwszy trener, Mino Favini.
 
- Mario był bardzo nieszczęśliwy, ale pomimo tego, zawsze był z kolegami z drużyny. Nigdy nie było najmniejszego problemu ze zdrowiem, testy przechodził bezproblemowo. Jesteśmy zmuszeni robić badania raz w roku i weryfikować wszystko na bieżąco – dodał Favini.
 
Prezes FIFA, Sepp Blatter, za pomocą oficjalnego Twittera złożył kondolencje.
 
- Tragedia, która dotknęła ludzi, którzy go kochali, przynosi wielką dawkę bólu i cierpienia wszystkim fanom futbolu. Pomimo braku fizycznej możliwości bycia przy bliskich mu osobach, chcę podkreślić, że duchem jestem z nimi.