Valbuena przerywa milczenie. Czarne chmury na głową Benzemy?
2015-11-27 14:32:13; Aktualizacja: 8 lat temu Fot. Transfery.info
Mathieu Valbuena zabrał głos w sprawie afery związanej ze swoją osobą.
Rozmowa z "La Monde" to pierwszy przypadek, kiedy reprezentant Francji decyduje się opowiedzieć o wszystkim, co wiąże się z sekstaśmą. Wiele miejsca poświęcił Karimowi Benzemie, którego nie przedstawił w zbyt dobrym świetle.
- W głębi duszy myślę sobie, że to dziwne, że Benzema namawiał mnie do spotkania z szantażystą. Wręcz nalegał.
- Jestem rozczarowany. Moje relacje z Karimem okazały się nie tak szczere, jak myślałem.
- Do kradzieży wideo doszło, gdy jeden z moich znajomych pomagał mi w kwestiach technicznych. O wszystkim dowiedziałem się w maju 2015 roku, kiedy zadzwonił Djibril Cisse. Powiedział, że słyszał o sekstaśmie, ale sam jej nie widział.
- Mam wątpliwości na temat jego istnienia. Kiedy poprosiłem o dowód, nie dostałem nic. Może mają to wideo, a może nie mają niczego. Może tylko coś widzieli.
- Pierwszy telefon od szantażystów dostałem 15 czerwca. Facet się nie przedstawił, powiedział tylko, że musimy się spotkać. Chciał, bym wysłał zaufaną osobę do Dubaju. Natychmiast poinformowałem policję.
- Nie zamierzam angażować się w żadne układy z tą osobą. Mam swoje wartości i nie wejdę w tę grę.
- Benzema kilkukrotnie powiedział, że mam do czynienia z poważnymi bandytami. Nalegał, bym spotkał się z jego znajomym. Jestem zawiedziony, bo to brak szacunku. Choć nie powiedział wprost, przekaz był prostu, "będziesz musiał zapłacić".
- Zadzwonił do mnie przed meczem z Zenitem i powiedział: Matt, co do diabła jest?" Wyjawił, że nie chce być w to zamieszany, że jego imię nie może być łączone ze sprawą. Uspokajałem go, że nie mam do niego żalu, ale on namawiał mnie do kłamania. Odpowiedziałem, że jestem bezradny, bo jego nazwisko wiele razy pojawiło się na nagraniach i konsekwencje nie zależą ode mnie.
- Gdy zapoznałem się z podsłuchami, na których Benzema rozmawiał ze swoim przyjacielem, byłem zawiedziony. Czułem się jak głupek, któremu ktoś bardzo nie okazał szacunku. To przecież mój kolega z reprezentacji! Kiedy szedłem na przesłuchanie, nie dopuszczałem myśli, że może być w to zamieszaniu.