Arsenal prześlizgnął się do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Awans dopiero po konkursie rzutów karnych [WIDEO]

2024-03-12 23:50:25; Aktualizacja: 8 miesięcy temu
Arsenal prześlizgnął się do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Awans dopiero po konkursie rzutów karnych [WIDEO] Fot. Li Ying / Xinhua / PressFocus POLAND ONLY!!
Piotr Różalski
Piotr Różalski Źródło: Transfery.info

Arsenal pokonał FC Porto (1:0) w rewanżowym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Do wyłonienia triumfatora dwumeczu potrzebna była dogrywka, a potem rzuty karne. W nich większy spokój zachowali gospodarze, egzekwując je bezbłędnie.

Lider Premier League podchodził do tego spotkania bardzo rozdrażniony. Pomimo wspaniałej i efektownej serii zwycięstw na krajowym podwórku, przed dwoma tygodniami pozwolił sobie na wyjazdową porażkę w końcówce rywalizacji.

Od pierwszego gwizdka podopieczni Mikela Artety musieli parokrotnie uderzać głową w mur. Ostatecznie zasieki udało się przełamać w 41. minucie. Martin Ødegaard posłał piękną piłkę do Leandro Trossarda, mijającą po drodze trzech rywali, a Belg precyzyjnym uderzeniem po długim rogu otworzył wynik.

W drugiej odsłonie londyńczycy także wyglądali na drużynę delikatnie przeważającą nad „Smokami”, lecz nie wykazali się większymi konkretami. Sędzia główny Clément Turpin po końcowym gwizdku kończącym regulaminowy czas musiał zarządzić dogrywkę.

Dodatkowe pół godziny w zasadzie mogłoby nie mieć miejsca. Zostały wykreowane tylko trzy sytuacje, zakończona niecelnym strzałem Mehdiego Taremiego, zablokowanym autorstwa Bukayo Saki i celnym Wendersona Galeno, ale niezbyt groźnym do obrony dla Davida Rayi. Żadna ze stron nie chciała pójść na całość, spokojnie wyczekując na konkurs rzutów karnych.

Próbę nerwów lepiej wytrzymał Arsenal. Wendell i Wenderson Galeno jako jedyni z jedenastego metra nie dali rady pokonać Rayi.

Na swój sposób 13-krotny mistrz Anglii w końcu się przełamał w Lidze Mistrzów. Na etapie ćwierćfinału znaleźli się po raz pierwszy od kampanii 2009/2010. W późniejszych siedmiu podejściach zawsze kończyli udział w najlepszej szesnastce.

Jakub Kiwior rozegrał 105 minut. Podobnie jak na Estádio do Dragão zaliczył przeciętne zawody. Skuteczność podań wyniosła tylko 73 procent (24 celnych na 33), ale miał też dobre momenty, takie jak pięć na siedem wygranych pojedynków o piłkę. Raz popisał się nawet udanym dryblingiem.