Ostatniego dnia okna transferowego niespodziewanie na tapet powrócił temat powrotu Antoine'a Griezmanna na Wanda Metropolitano. Wcześniej FC Barcelona nie była zbyt skora, żeby oddawać go do bezpośredniego rywala w walce o mistrzostwo Hiszpanii, w ostatniej chwili zmieniła jednak stanowisko. Stało się to dość przypadkowo, bowiem Katalończycy nominalnie chcieli pozyskać João Félixa, następnie włączyć do operacji Francuza, by koniec końców skończyć bez 21-latka i oddając swojego gracza.
Transferowy galimatias doprowadził do dużego wzmocnienia mistrzów LaLigi, lecz stawia w trudnej sytuacji samego piłkarza. „El País” informuje, że „Barça” bardzo chciała sprowadzić wciąż młodego zawodnika, lecz taką opcję kategorycznie odrzucili madrytczycy. Enrique Cerezo i spółka uznali, że Félix nigdzie się nie wybiera, a już tym bardziej nie do Barcelony.
„AS” twierdzi jednak, że cierpieć może na tym sam piłkarz. Przyglądając się kadrze „Rojiblancos”, śmiało można powiedzieć, że dysponują oni aktualnie jedną z najgroźniejszych formacji ofensywnych w całej Europie. Nominalnie w pierwszym składzie powinni występować Luis Suárez oraz Antoine Griezmann, ale duże uznanie w oczach Diego Simeone znajduje przecież również Ángel Correa, który niewątpliwie otrzyma swoje minuty. A przecież tego lata sprowadzono także Matheusa Cunhę.
W takiej sytuacji João Félix może mieć duże problemy w walce o pierwszy skład. Pomóc może bardzo ceniona przez szkoleniowca „Los Colchoneros” wszechstronność. Portugalczyk z powodzeniem może grać również na lewym skrzydle, co wymagałoby od niego poświęcenia i przyjęcia na siebie większej liczby zadań defensywnych. I tu nie nie będzie miał jednak zbyt łatwo, zważywszy na to, że na lewym skrzydle coraz lepiej radził sobie Thomas Lemar.
Przed 21-latkiem trudny sezon, ale dyrekcja „Atléti” jest przekonana, że słusznie postąpiła, nie wypuszczając swojej młodej gwiazdy, nawet jeśli ta nie zrealizowała jeszcze w pełni pokładanych w niej oczekiwań.