Bramkarz, który uwielbiał strzelać gole. Wyjątkowy tekst Ter Stegena

2018-04-09 19:31:38; Aktualizacja: 6 lat temu
Bramkarz, który uwielbiał strzelać gole. Wyjątkowy tekst Ter Stegena Fot. Transfery.info
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: The Players' Tribune

Marc-André ter Stegen na łamach The Players' Tribune opowiedział o początkach swojej kariery.

The Players' Tribune to platforma, za pośrednictwem której gwiazdy światowegosportu, w tym piłkarze, publikują teksty opowiadające o ich życiui przygodzie z dyscypliną, którą trenują. Tym razem przyszłakolej na bramkarza Barcelony.

„Gdy zaczynałem kopaćpiłkę, byłem napastnikiem. Uwielbiałem strzelać gole. Grałem,żeby notować kolejne trafienia.

Z czasem zacząłemwystępować jako bramkarz i... spodobało mi się to. Różnica niebyła wielka. Może nie zakochałem się od razu w bramce, ale byłofajnie. Za każdym razem, gdy wchodziłem między słupki, czułemsię coraz bardziej komfortowo. Koledzy i rodzice mówili, że dobrzesobie radzę. Prawda jest jednak taka, że dalej wolałem strzelaćgole niż bronić.

Zdobywanie bramek - to mnieuszczęśliwiało. To sprawiło, że zakochałem się w futbolu.

Koło domu mieliśmy mały ogródek, ale nie mogliśmy tamgrać. Razem ze starszym bratem robiliśmy więc to w garażu. Onbronił, a ja strzelałem. Słupki robiliśmy z pudełek bądźczegokolwiek innego, co wpadło nam w ręce. Gdy miałem okołoczterech lat, dziadek stwierdził, że chce zobaczyć, czy zdołamzałapać się do juniorskiej ekipy Borussii Mönchengladbach. Znałkogoś, kto mógł nam pomóc i pojechaliśmy tam.

Dostałemsię, ale byłem jeszcze za młody, by zrozumieć, co to znaczy byćczęścią takiego klubu jak Borussia.

Już na pierwszymtreningu musiałem się wiele nauczyć. Jak wspomniałem,wcześniej grałem w garażu. Często kopało się w nim o ścianę.A jak wiadomo, robiąc to, kopiesz piłkę w jednym kierunku. Onaodbija się od ściany i zawsze do ciebie wraca. Nie miałem pojęcia,że na boisku są dwie połowy - dwie strony, w które się biega.

W trakcie zajęć dostałem piłkę. Biegłem, słysząckrzyk mojej mamy i dziadków. „Wow, muszę naprawdę nieźle sobieradzić” - myślałem. Biegłem dalej i strzeliłem. Dopiero pochwili ktoś powiedział, że pobiegłem w złą stronę. Pierwszetrafienie nie było więc idealne.

Cały czas się śmieję,gdy o tym myślę. Czy byłem wtedy zawstydzony? W żadnym wypadku!Bylem szczęśliwy, że trafiłem do siatki. Gdy zapytacie o całą tęsytuację mamę lub dziadków, potwierdzą, że byłem dumny z tegogola i nie można było mi nic innego powiedzieć.

Nie wiem,co myślał dziadek, ale wydaje mi się, że był po prostu dumny, iżgram w Borussii. Podobnie jak mama z babcią. Tata raczej nieinteresował się piłką. Dziadek był za to wielkim fanem klubu. Gdyzacząłem w nim występować, to on dowoził mnie więc na treningi.

(…) Wspominanie tamtych czasów wywołuje u mnie nostalgię.Dziadkowie bardzo o mnie dbali. Mieszkali 10, 15 minut od nas i byłemszczęśliwy, gdy mogłem u nich nocować. Babcia robiła mi ranokanapki z marmoladą. Smakowały wspaniale. Zawsze czułem się tamkochany. Bardzo kochany.

(…) Na bramce zacząłem pojawiaćsię z uwagi na problemy zdrowotne naszego golkipera. Dalej chciałemstrzelać gole, ale trenerom nie do końca podobał się sposób, wjaki grałem z przodu. Mieli zastrzeżenia do mojego biegania.Mówili, że nie podnoszę stóp. Miałem wtedy około 10 lat.„Możesz stać u nas na bramce albo grać w innym klubie” -usłyszałem.

Nie myślałem o tym zbyt długo. Decyzjępodjąłem od razu. Było zainteresowanie ze strony innego zespołu imógłbym występować tam w ataku, ale to nie miało już znaczenia.Zdobywanie bramek przestało mieć znaczenie. Miał go za to dalszypobyt w Borussii. Byłem w domu.

Nie odszedłem i takzostałem bramkarzem” - pisze Ter Stegen.