Decydujące dni dla przyszłości Wisły Kraków

2018-11-10 09:37:24; Aktualizacja: 6 lat temu
Decydujące dni dla przyszłości Wisły Kraków Fot. Transfery.info
Paweł Hanejko
Paweł Hanejko Źródło: Transfery.info

Towarzystwo Sportowe Wisła stoi w przededniu kluczowej dla losów krakowskiego klubu decyzji.

To że pod Wawelem nie jest kolorowo, wiemy nie od wczoraj. Kłopoty zaczęły się w 2011 roku, kiedy to holenderski zaciąg Bogusława Cupiała obrał sobie za cel sforsowanie bram Ligi Mistrzów. Misja ostatecznie się nie powiodła. I choć od tamtej pory minęło przeszło siedem lat, klub płaci frycowe za tamte wydarzenia do dziś.

W międzyczasie dochodziło do zmian właścicielskich. Najpierw stery trzynastokrotnego mistrza Polski wpadły w ręce Jakuba Meresińskiego. Ten okazał się jednak osobą pozbawioną jakichkolwiek kompetencji, a jego krótka kadencja zakończyła się klapą i pod naciskiem osób trzecich przekazał trupa w ręce Towarzystwa Sportowego.

Na początku jego działaczom było naprawdę ciężko. Pierwsze tygodnie rządów nie wskazywały niczego dobrego. Wisła dogorywała, a jej fani spodziewali się najgorszego. Pacjentowi z czasem zostały jednak przywrócone czynności życiowe i pomimo złych rokowań jest z nami nadal.

Po letnich perturbacjach związanych z umową najmu za stadion wróciły stare demony i wychwalany parę miesięcy wcześniej za swe brawurowe akcje zarząd stanął nad przepaścią. Leżącego nie powinno się kopać, ale materiał, który pojawił się w TVN-ie na temat powiązań Towarzystwa Sportowego z grupami kibicowskimi, przelał czarę goryczy i wtedy jasne stało się, że Wisła potrzebuje zmian. Nie tylko w recepcji, ale również u samego szczytu.

W ostatnich dniach coraz więcej mówi się, że „Biała Gwiazda” zmieni właścicieli. To jednak śliski temat. Każdy, kto orientuje się nieco w realiach polskiej piłki, powinien wiedzieć, że ekipa spod Wawelu była już parokrotnie łączona z różnymi szemranymi podmiotami. Teraz jednak osoby stojące za pomysłem przywrócenia Wiśle dawnej godności wyglądają naprawdę odpowiednio.

Zarówno Wojciech Kwiecień, jak i Rafał Ziętek, są zadeklarowanymi kibicami trzynastokrotnego mistrza Polski. Obaj działają w lokalnym biznesie. Pierwszy z nich jest właścicielem sieci aptek. Drugi z kolei to syn byłego współwłaściciela Wisły, Stanisława Ziętka, który w 1997 wspólnie z Bogusławem Cupiałem i Zbigniewem Urbanem podjął się misji ratowania krakowskiej ekipy. Obecnie działa w branży deweloperskiej. Teraz we dwóch doszli do wniosku, że ich sytuacja finansowa jest na tyle dobra, iż śmiało mogą wziąć się za pomoc klubowi. Tej dwójce pomaga także Paweł Gricuk.

Ich oferta to żadne novum. Można by wręcz rzec, że mamy do czynienia z odgrzewanym kotletem. Prawdopodobnie, gdyby nie opłakany stan w kasie klubu i długi, które wyszły poza ramy przyzwoitości, Towarzystwo Sportowe nieprędko zdecydowałoby się na sprzedaż akcji. Teraz jednak zostało przyparte do muru, jak dwa lata temu Meresiński, i nie ma zbyt wielkiego pola manewru.

Przy okazji sobotniego meczu Wisły ma dojść do spotkania kontrahentów. Nie odbędzie się ono jednak w pełnym składzie, jak początkowo zakładano. W najbliższych godzinach także Towarzystwo Sportowe powinno zająć jednoznaczne stanowisko w sprawie dalszej przyszłości. Jego działacze wiedzą bowiem, że obecnej sytuacji może liczyć się każdy dzień i ewentualna zwłoka może być zalążkiem do katastrofy. To poniekąd dyskwalifikuje inne propozycje.

W ciągu ostatnich tygodni informowano bowiem o zainteresowaniu „Białą Gwiazdą” ze strony chińskich inwestorów. W tym przypadku sprawy nie wyszły jednak poza kurtuazyjne gadki i wydaje się, że ów chętni woleliby się raczej z tą sprawą przespać i wrócić na przykład w czerwcu. Czas mógłby okazać jednak dla Wisły zabójczy.

Do klubu spłynęła także oferta z Anglii. Ta jednak wydaje się bardzo wątpliwa, ponieważ o ewentualnym nabywcy wiemy tyle, co nic. Klub wystąpił wprawdzie do podmiotu z prośbą o przekazanie dodatkowych informacji, ale nauczeni historią ze Stechertem, powinniśmy traktować takie rewelacje z dużym dystansem.

Kto by nie został właścicielem, należy pamiętać, że prawie na pewno nie powtórzy się sytuacja z 1997 roku, kiedy to Tele-Fonika wpompowała do Wisły ogromne pieniądze, które wywindowały ją  niemalże od razu na szczyt tabeli Ekstraklasy. Czasy się zmieniły, dlatego teraz priorytetem będzie raczej stabilizacja i konsekwentne spłacanie zadłużenia. Później można myśleć o czymś więcej.
Więcej na ten temat: Polska Wisła Kraków I liga