EMŚ: Polska przegrywa ze Słowacją

2008-10-16 22:17:52; Aktualizacja: 16 lat temu
EMŚ: Polska przegrywa ze Słowacją
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

<a href=http://transfery.info/blog/?p=38>Oceny piłkarzy</a><br><br>Polska reprezentacja po raz kolejny udowodniła, że syndrom drugiego meczu nie jest tylko wymysłem dziennikarzy i zagorzałych przeciwników <b>(...)

Oceny piłkarzy

Polska reprezentacja po raz kolejny udowodniła, że syndrom drugiego meczu nie jest tylko wymysłem dziennikarzy i zagorzałych przeciwników Leo Beenhakkera. Po odniesionym w świetnym stylu zwycięstwie nad Czechami nasi piłkarze nie podtrzymali dobrej passy i ulegli Słowacji 2:1.

Pierwsza połowa meczu nie zachwyciła. Obie drużyny stworzyły niewiele sytuacji podbramkowych, brakowało składnych akcji i wymian podań z pierwszej piłki. Pod bramką Artura Boruca najaktywniejszy był Robert Vittek, ale żaden z jego strzałów nie zmusił naszego golkipera do większego wysiłku. Polacy najgroźniejszą akcję stworzyli pod koniec pierwszej połowy – Rafał Murawski odegrał piłkę klatką piersiową na linię pola karnego, tam samym przyjęciem futbolówki Kuba Błaszczykowski zgubił obrońcę i huknął jak z armaty. Niestety jego strzał poszybował minimalnie nad poprzeczką.

Po przerwie lepiej na murawie prezentowali się polscy piłkarze, ale przez długi czas nic z tego nie wynikało. Dopiero w 70 minucie przewaga podopiecznych Beenhakkera została udokumentowana bramką – znajdujący się w wyśmienitej formie Błaszczykowski zewnętrzną częścią stopy, nad głowami słowackich defensorów, dograł idealnie w tempo do Pawła Brożka. Snajper Wisły Kraków znalazł się w sytuacji sam na sam ze Stefanem Seneckym, ale oddał piłkę do lepiej ustawionego Euzebiusza Smolarka, który nie miał problemów ze skierowaniem piłki do siatki. Było 1:0.

Do końca meczu pozostawało niespełna 20 minut. Wydawało się, że nikt i nic nie zapobiegnie zainkasowaniu przez nasz zespół trzech punktów. Przyszła jednak 85 minuta i fatalny błąd Artura Boruca – niezdecydowanie i w konsekwencji fatalny błąd bramkarza Celticu wykorzystał Stanislav Sestak. Polacy natychmiastowo ruszyli do odrabiania strat, ale kontra rywali skończyła się kolejną bramką. W roli głównej wystąpił ponownie Sestak – piłkarz VfL Bochum trafił piłką w słupek, ale polscy obrońcy pozostawili mu tyle wolnego miejsca, że zdołał dopaść do futbolówki i pokonał rozpaczliwie interweniującego Boruca.

Polacy do końca meczu próbowali wyrównać. Najlepszą okazję miał w drugiej minucie doliczonego czasu gry wprowadzony chwilę wcześniej Robert Lewandowski. Wychowankowi Partyzanta Leszno zabrakło jednak precyzji i jego strzał z dziewięciu metrów poszybował nad ponad bramką. Kilkadziesiąt sekund później arbiter Bertrand Layec zagwizdał po raz ostatni. Słowacja pokonała na Tehelnym Polu Polskę 2:1.

Nie ulega wątpliwości, że polscy piłkarze oblali kolejny egzamin. Nie będę już wspominał permanentnego braku umiejętności gry na wielkich imprezach, ale na problem z zagraniem dwóch dobrych meczów trzeba zwrócić uwagę. Nie jest to bowiem pierwszy przypadek tego typu. Trudno wskazać na czynnik, który jest odpowiedzialny za taki stan rzeczy. Za jego identyfikację odpowiada jednak sztab szkoleniowy i czas najwyższy, by wreszcie wyciągnąć wnioski z frajersko przegranego meczu. My, czyli polscy kibice, mamy już dość powtarzających się z aptekarską dokładnością huśtawek nastojów. W sobotę ekstaza, w środę trauma. Grzechem ciężkim jest fundowanie takich wahań i tak znerwicowanemu polskiemu społeczeństwu.

Był to ostatni mecz eliminacyjny biało – czerwonych w 2008 roku. Nasza reprezentacja zakończyła go na drugim miejscu w tabeli z dorobkiem siedmiu punktów. Tyle samo na koncie mają również Słoweńcy. Na pierwszym miejscu plasują się środowi zwycięzcy, którzy zgromadzili dziewięć oczek. Najbliższe spotkanie Polska rozegra 28 marca przyszłego roku – będzie to wyjazdowa potyczka z Irlandia Północną.
Więcej na ten temat: Inne Reprezentacja