Europejskie puchary, czyli do 18 razy sztuka

2014-07-16 01:06:28; Aktualizacja: 10 lat temu
Europejskie puchary, czyli do 18 razy sztuka Fot. Transfery.info
Źródło: Transfery.info

Mamy lipiec, a więc pora zacząć kolejne, najprawdopodobniej pozbawiające nas wszelkich złudzeń eliminacje do europejskich pucharów.

Za nami pasjonujący mundial. Po ponad miesiącu spędzonym przy meczach na najwyższym poziomie pora na pewien odpoczynek od piłki nożnej. Jednakże dla polskiego kibica nie będzie to długa przerwa.
 
Ubiegły sezon dobitnie udowodnił, w jakim miejscu znajduje się aktualnie polski futbol. O ile do meczów naszej reprezentacji stojących na żenująco niskim poziomie zdążyliśmy się już przyzwyczaić, o tyle postawa polskich pucharowiczów sprzed roku mogła szokować.
 
Mistrz Polski - Legia, była o krok od zupełnej kompromitacji w fazie grupowej Ligi Europejskiej - dopiero w ostatniej kolejce udało się stołecznej drużynie zdobyć pierwsze punkty. Nie zmienia to jednak faktu, że postawa podopiecznych Jana Urbana była czymś wstydliwym dla polskiego kibica - szczególnie, gdy po piątej kolejce tylko Legii spośród 48 uczestników nie udało się ugrać żadnego oczka.
 
Nasze pozostałe drużyny nie awansowały w ogóle do fazy grupowej - oczywistym jest, że nikt nie wymagał tego od Piasta Gliwice, absolutnego debiutanta na arenie międzynarodowej. Wybaczyć można było także porażkę Śląska w dwumeczu z Sevillą, która, jak się później okazało, była triumfatorem tych rozgrywek. Czarę goryczy przelał jednak blamaż Lecha w starciu z litewskim Žalgirisem Wilno - to nie miało się prawa wydarzyć. "Kolejorz" zawiódł na całej linii i nie przebrnął III rundy eliminacji. A co czeka nas w tym sezonie? 
 
Legia Warszawa - Saint Patrick's Athletic FC (Irlandia)
 
Osiemnasta próba Mistrza Polski z rzędu - to mówi samo za siebie. Ze świecą szukać kogoś, kto naprawdę wierzy w tegoroczny awans do piłkarskiej elity. Biorąc pod uwagę wynik półfinału Brazylia-Niemcy aż strach pomyśleć, co pokazaliby piłkarze Legii przeciwko Bayernowi. Gdyby podopiecznym Guardioli chciało się grać do końca, to mogłoby się to skończyć nawet dwucyfrówką. Mimo wszystko irlandzki zespół nie powinien być poważną przeszkodą dla "Wojskowych" - schody zaczną się jednak w III rundzie, ponieważ Legia na tym etapie nie będzie już rozstawiona. Należy więc nastawić się na walkę o fazę grupową Ligi Europejskiej. I oby w Warszawie wyciągnęli wnioski z występów sprzed roku.
 
Nõmme Kalju (Estonia) - Lech Poznań
 
Rok temu kibice "Kolejorza" nie mieli wątpliwości, kto awansuje do kolejnej rundy. Mocno kontrowersyjna oprawa poznańskich kibiców pod tytułem "Litewski cha*ie, klęknij przed polskim panem" nijak się jednak miała do boiskowych wydarzeń. Oby w tym sezonie ich intuicja okazała się nieco bardziej trafna. Lech po prostu musi awansować dalej. W przypadku naszych pucharowiczów nie istnieje jednak coś takiego jak przysłowiowa "formalność".
 
Ruch Chorzów - FC Vaduz (Liechtenstein)
 
Końcówka ubiegłego sezonu Ekstraklasy wyglądała tak, jakby nikt nie chciał zająć trzeciego miejsca - w ten właśnie sposób "padło" na Chorzowian. W rundzie jesiennej okupowali oni ostatnie miejsca w ligowej tabeli, a na koniec wylądowali w kwalifikacjach do Ligi Europy. Cóż, nikogo by chyba nie zdziwiło, gdyby drużyna, która wywalczyła w minionym sezonie awans do szwajcarskiej ekstraklasy, wyeliminowała nasz zespół. Warto przypomnieć, że cztery lata temu Ruch potrzebował dwóch remisów do awansu do III rundy - ich rywalem była wtedy drużyna z Malty.
 
SV Zulte Waregem (Belgia) - Zawisza Bydgoszcz
 
Faworyt tego dwumeczu jest zdecydowany. Belgowie w zeszłym sezone występowali w fazie grupowej Ligi Europy. Z dwojga złego, lepiej się stało, że to Zawisza będzie reprezentował Polskę jako zwycięzca pucharu, jednakże każdy inny scenariusz niż pewny awans graczy Zulte będzie zaskoczeniem.
 
Dobrze by się stało, gdyby całe powyższe analizy okazały się błędne - gdyby zarówno Lech, jak i Legia pokazały kawałek dobrego futbolu i awansowały do Ligi Europejskiej. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że będzie to kolejny sezon, który utwierdzi polskich kibiców w przekonaniu o maraźmie rodzimej piłki.