Fenerbahçe szokuje - zagraniczni piłkarze bez tłumacza!

W ostatnim czasie Aykut Kocaman,szkoleniowiec „Fener”, ujawnił,  że nie zamierza szukać następców dla dotychczasowych tłumaczy pracujących w klubie - Umuta Kosego i Mahmuta Söküna. – Musimy przełamać barierę, która istnieje między mną, sztabem i pracownikami klubu a zagranicznymi piłkarzami, którzy u nas grają. Poza tym zatrudnianie tłumaczy dla naszych stranieri sprawia, że ​​ich życie w Turcji jest łatwiejsze tylko przez chwilę. Później jest nieco gorzej, bo nieznajomość języka wpływa negatywnie na adaptację w klubie i Turcji. – wyjaśnił trener.

Co więcej, Kocaman opracował specjalna strategię, dzięki której zawodnicy mają w szybkim czasie nauczyć się chociaż podstaw języka tureckiego. Wiąże się to z nową polityką klubu, która ma bazować na identyfikacji z klubem, jego kibicami oraz samą Turcją i jej kulturą. – Nie ma wyjątków. Klub i nasi fani ponad wszystko. Już nie będzie ja, jest tylko klub i to się liczy – kategorycznie oznajmił szkoleniowiec „Kanarków”.

O problemach zagranicznych piłkarzy w Turcji mówi się od dawna. Zaczyna się od nieznajomości języka, co skutkuje kłopotami komunikacyjnymi z trenerem i sztabem oraz innymi zawodnikami, którzy biegle posługują się tureckim. Na tym problemy się nie kończą. Wręcz przeciwnie. Bez znajomości języka, ciężko odnaleźć się w lokalnych realiach i kulturze. Wiele rzeczy jest niejasnych i niezrozumiałych, co często skutkuje depresją i problemami z aklimatyzacją. Doświadczył tego nasz Mirosław Szymkowiak, teraz na własnej skórze przekonuje się o tym Adrian Mierzejewski. Znamienne są tutaj słowa Tanju Colaka, legendy Galatasaray Stambuł. – Turcja to specyficzny kraj i równie specyficzna kultura. Kiedy piłkarze grają w Stambule, można jakoś przeżyć. Ale w klubach z innych miast jest gorzej. Tam mało osób mówi po angielsku czy hiszpańsku. Żeby osiągnąć sukces w Turcji musisz nie tylko być najlepszy na boisku. Musisz też walczyć o to, żeby tutaj normalnie żyć, przystosować się. Tutaj nie ma taryfy ulgowej i im szybciej piłkarze to pojmą, tym dla nich lepiej.

Słowa Colaka mogą się tyczyć nie tylko gry w Turcji. W naszej Ekstraklasie też wielu obcokrajowców nie radzi sobie z językiem polskim, co często stanowi problem w komunikacji z reszta drużyny, a także w życiu codziennym. Choć należy pamiętać, że nie zawsze znajomość polskiego warunkuje sukcesy na naszych boiskach. Dla przykładu Cristian Diaz nie ukrywa, że nauka polskiego to dla niego droga przez mękę. Na jego grę nikt jednak w Śląsku Wrocław, gdzie na co dzień występuje, nie narzeka. Swoją drogą, ciekawe jak z językiem polskim radzą sobie nasi reprezentanci Ludovic Obraniak i Damien Perquis, którzy stanowią spory problem dla dziennikarzy, gdyż do tej pory porozumiewali się wyłącznie po francusku.