Handel zwłokami
2007-03-23 19:22:55; Aktualizacja: 17 lat temuŻenujące, żałosne, straszne – takie określenia nasuwają się człowiekowi, gdy słyszy wiadomość o transakcji, która będzie musiała niedługo zostać dokonana pomiędzy portugalskimi FC Porto a Benficą Lizbona.(...)
Największym problemem w tej sprawie okazała się nie do końca za życia piłkarza rozwiązana kwestia transferu pomiędzy klubami. Gdy Feher umierał na zawał serca, oba kluby znajdowały się w stanie otwartego konfliktu. Okazało się, że w kontrakcie był zapis gwarantujący FC Porto część praw do zawodnika. Wyliczono, iż warte są one 600 tysięcy euro, a Benfica jeśli będzie chciała, by piłkarz stał się jej pełnoprawną „własnością” (smutne określenie, ale taka jest prawda) musi tą kwotę zapłacić. Unikał klub z Lizbony tej formalności jak tylko mógł, aż doszło do wypadku. Porto w tym momencie nie zrezygnowało z roszczeń.
Sprawa trafiła do portugalskiego sądu, który oznajmił, iż Benfica będzie musiała krajowemu konkurentowi zapłacić wyżej nadmienioną sumę.
Z podobnym przypadkiem mieliśmy już do czynienia. Wtedy, gdy w 2004r. odszedł z tego świata Marc Vivien Foe. Manchester City nie zażądał rekompensaty od federacji Kamerunu, chociaż miał taką możliwość. Zachowanie Anglików wydaje się uzasadnione zarówno z racjonalnego (bo kwota i tak nie poratowałaby budżetu), jak i etycznego punktu widzenia.
Portugalczycy nie dogadali się pomiędzy sobą. Wina jest obopólna, bo kwestia ta winna być rozwiązana przed śmiercią piłkarza, a nie odwlekana w czasie. Teraz nasuwa się jednak pytanie. Czy trzeba walczyć przed sądami o pieniądze za zmarłego piłkarza? A jeżeli już nie byłoby innej możliwości, czy nie lepiej wyglądałaby sytuacja, gdyby kluby dogadały się pomiędzy sobą i przeznaczyły tą kwotę na cele charytatywne lub dla rodziny piłkarza? (teraz możemy się tylko domyślać, co z tą kwotą się stanie.