Gwinejski napastnik trafił do zespołu
mistrza Polski latem z Wisły Płock. Od tamtej pory rozegrał w jego
barwach 25 meczów, strzelając pięć goli. Z reguły
28-latek wchodził na murawę z ławki rezerwowych i szybko zaczęto
spekulować na temat jego transferu. Wydawało się,
że atakujący trafi razem z Michałem Pazdanem do Ankaragücü, ale
ostatecznie wylądował na wypożyczeniu w hiszpańskim drugoligowcu - Gimnàsticu
Tarragona, który zagwarantował sobie opcję jego wykupu.
- Temat transferu do Ankaragücü był mocno
zaawansowany, miałem już wykupiony bilet, ale ostatecznie do
samolotu nie wsiadłem. Nie wdając się w szczegóły, poszło
głównie o zachowanie agenta. Nie podobały mi się pewne sprawy,
zmiany, których dokonywał. Nie lubię takich akcji - przyznał
Kanté w rozmowie z „Super Expressem”.
Piłkarz
potwierdził, że miał ofertę z Bułgarii, a interesowały
się nim również inne polskie kluby. Pozostania nad Wisłą w innym
zespole nie brał jednak pod uwagę.
- Po Legii to już nie
to. Jako piłkarz tego klubu zrozumiałem, że w Polsce tylko Legia
(słowo „tylko” Kante wypowiada po polsku). Klub, kibice,
atmosfera... Dopiero będąc w środku tego wszystkiego rozumiesz, że
czegoś takiego w innym polskim klubie nie doświadczysz - powiedział
napastnik, dodając, że nie żałuje ani chwili spędzonej w Legii
(cały wywiad TUTAJ).
Dodajmy, że Gimnàstic zajmuje 22.
miejsce w tabeli drugiej ligi hiszpańskiej.
José Kanté po transferze: W Polsce tylko Legia
fot. Legia Warszawa
José Kanté wypowiedział się na łamach „Super Expressu” na temat odejścia z Legii Warszawa.