Kamil Glik w Cracovii to na razie smutna historia. „Trafił na zły okres, wsadziłem go na dużego konia”
2023-11-25 09:34:11; Aktualizacja: 11 miesięcy temuKamil Glik nie zanotował triumfalnego powrotu do Ekstraklasy. Jego początek w Cracovii trudno zaliczyć do udanych. O sytuacji weterana wypowiedział się Jacek Zieliński w rozmowie z Goal.pl.
Kamil Glik szukałem latem nowego klubu po rozstaniu z Benevento. Priorytet 35-latka stanowiła dalsza gra we Włoszech, gdzie przez lata wyrobił sobie dobrą markę. Ofert nie brakowało, lecz te pochodziły głównie z klubów z niższych lig.
W końcu stało się jasne, że doświadczony stoper nie ma już większych szans na dalsze występy w Serie A. Skupił się zatem na polskim rynku, gdzie zaoferował swoje usługi kilku klubom. Ostatecznie trafił do Cracovii.
Głośny transfer krakowskiej drużyny na ten moment się nie sprawdza. 103-krotny reprezentant kraju trafił pod skrzydła Jacka Zielińskiego bez rytmu meczowego, po kontuzji kolana. Brakowało mu zatem odpowiedniego przygotowania.Popularne
Debiut Glika w nowych barwach był kompletnie nieudany. Z nim w składzie Cracovia przegrała 1:5 z Pogonią Szczecin. Kilka tygodni później nadeszła porażka 2:4 z Jagiellonią Białystok.
Od trzech kolejek 35-latek nie pojawia się na murawie. W tym czasie „Pasy” nadal nie punktowały, ale traciły zauważalnie mniej bramek. Ta sytuacja stawia znak zapytania nad pozycją zawodnika z Jastrzębia-Zdrój.
- To byłaby krzywdząca ocena. Kamil trafił akurat na taki okres, bym powiedział, niekontrolowanego szaleństwa w defensywie. Inna sprawa, że dziś uważam, że w meczu z Pogonią wsadziłem go na konia. Mieliśmy sytuację, w której przed meczem rozchorowało się dwóch zawodników i właściwie nie dało się złożyć defensywy. Wcześniej skłanialiśmy się, by go jeszcze trochę przygotować, dać mu dojść do siebie na treningu. Ale zagrał, a Pogoni w tym meczu wszystko wychodziło - powiedział Jacek Zieliński w rozmowie z Goal.pl.
- Gdy ściągaliśmy Kamila i Skovgaarda, mieliśmy tylko pięciu nominalnych obrońców. Z czego Jaroszyński dość często łapie urazy. Musieliśmy dokonać tych transferów, nie było manewru. A sam pomysł zrodził się spontanicznie. Jadąc na Wartę Poznań, dostałem sygnał, że jest do wzięcia Kamil Glik. Nikt raczej nie sądził, że przyjdzie do Cracovii, ale wziąłem telefon, zadzwoniłem do niego, i w ciągu 48 godzin temat ruszył już bardzo szybko.
- Wiedziałem, że Kamil ma dużo do udowodnienia. Że wiele osób go już skreśliło. Problemem było tylko to, że od połowy maja trenował indywidualnie, a tego nie da się szybko nadrobić. W jego przypadku motoryka musi być na najwyższym poziomie. Myślę, że bez przygotowania, on sam czuje, że nie do końca to jest to, co sam chciałby prezentować. Ale kwestie ustawiania zespołu, predyspozycje mentalne, umiejętności piłkarskie w dalszym ciągu ma ogromne - wyjaśniał 62-latek.
Kamil Glik uzbierał w tym sezonie pięć spotkań.