Kibice Legii Warszawa mają dosyć! „Jeśli nic się nie zmieni, to stadion przestanie się zapełniać jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki”
2024-05-21 15:33:38; Aktualizacja: 6 miesięcy temuLegia Warszawa nie może do udanych zaliczyć sezonu, w którym jedynym jej „sukcesem” jest wywalczony, rzutem na taśmę, awans do eliminacji do europejskich pucharów. Niezadowoleni z obecnego stanu rzeczy są Nieznani Sprawcy, którzy opublikowali na Instagramie mocne oświadczenie.
Dla Legii Warszawa to już trzeci sezon z rzędu, kiedy nie sięgnie ona po mistrzostwo Polski. Stołeczny klub w kończącej się kampanii zdobył jedynie Superpuchar Polski i, w ostatniej chwili, zagwarantował sobie awans do eliminacji do europejskich pucharów, jednak nikt w Warszawie nie ma zamiaru traktować tego jako sukces.
Przed ostatnim meczem sezonu swoje niezadowolenie tym, co dzieje się w klubie, postanowili wyrazić Nieznani Sprawcy za pośrednictwem wpisu na Instagramie. Jasno z niego wynika, że skończyła im się cierpliwość i domagają się gruntownych zmian, a w przypadku ich braku, stadion przy Łazienkowskiej ma zacząć świecić pustkami.
Poniżej zamieszczamy treść ich komunikatu.Popularne
„Drodzy Kibice!
Przed nami ostatni mecz obecnego sezonu.
Sezonu smutnego, pełnego kompromitacji, ale przede wszystkim pełnego niewykorzystanych szans na to, aby wśród wszechobecnej ligowej degrengolady jednak coś ugrać. Niestety, z własnej woli dołączyliśmy do wyścigu kulawego z grubym i jeszcze grubszym.
Nie udało się.
Kolejny rok nie zdobędziemy mistrzostwa Polski. Kolejny rok nie sięgniemy po to, co w Legii jest celem obligatoryjnym. Jasne, zdajemy sobie sprawę z tego, że to przecież sport. Że czasem może się powinąć noga i nie będziemy zdobywali tytułu przez 287 lata z rzędu, mimo że bardzo byśmy chcieli. Wbrew pozorom rozumiemy jak działa świat.
Ale są pewne granice.
Jesteśmy Legia Warszawa. Nie jesteśmy kibicami Puszczy Niepołomice (z którą notabene też dwukrotnie nie pykło) i wymyśliliśmy sobie nagle jakąś abstrakcyjną tezę, że musimy być mistrzem i wygrywać wszystko, co się da.
Mamy budowaną latami markę, historię, kosmiczny potencjał, pełny stadion i całkiem niezłą atmosferę na nim. Wydaje się, że warunki są, aby powalczyć o więcej, ale znowu się nie udało.
Znowu przegraliśmy sezon.
Inaczej tego nie da się nazwać.
Nikt nie będzie tu świętował awansu do eliminacji pucharów europejskich. Nikt z nas nie świętuje też, że nie pobił rano żony.
To po prostu norma.
Fakty są takie, że przegraliśmy.
My jako kibice z całą skromnością nie mamy sobie nic do zarzucenia. Robimy co się da.
Czy to w sezonie, gdzie zaglądało nam w oczy surrealistyczne widmo spadku, czy teraz, gdzie wpadki były przeplatane wpadkami, byliśmy.
Walczymy każdego dnia o frekwencję, wypełniamy stadion, wypełniamy sektory gości, robimy oprawy i jesteśmy z Legią.
Informujemy jednak z tego miejsca, że to ostatni taki sezon. Jeśli klub nie ruszy na porządne zakupy, jak Wasz bogaty wuj Stefan który dorobił się na skrobi ziemniaczanej i gdy jeździ do Paryża z kochanką, to kupuje jej 75 torebek, to mówimy dość. Jeśli klub nie zacznie wreszcie działać, rozliczać winnych obecnego stanu rzeczy, zamiast ciągle mamić nas plotkami, jakimiś abstrakcyjnymi statystykami o ilości autów wyrzucanych lewą ręką, w których przewodzimy itp., to podejmiemy stosowne kroki. Nie chcielibyśmy aby miało to miejsce. Nie chcemy konfliktu z zarządem dla zasady. Chcemy wielkiej Legii i stosunków z klubem, które są zdrowe. Chcemy aby takie pozostały. Ale jeśli nic się nie zmieni, to nie grozimy, a informujemy: stadion przestanie się zapełniać jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki.
Nie godzimy się na kolejny sezon przeciętniactwa, dziadostwa, wiecznego osłabiania drużyny, braku choćby pucharu Polski, 3:0 z drużyną z norweskiej wioski rybackiej, „piłkarzy” którzy nigdy nie powinni dostąpić zaszczytu grania w koszulce z eLką na piersi, trenera który świętuje 1:1 z Lechem, dyrektora sportowego który żyje statystkami i prezesa którzy zarządza klubem w sposób tak nieudolny. Nie chcemy w klubie myślenia o Legii jako o kramiku z piłkarzami, gdzie tanio się kupi, drogo sprzeda i jakoś to się kręci. Głęboko liczymy na to że się obudzicie i razem znowu będziemy jechać po swoje. To bezwzględnie ostatnia szansa”