- Kibicuję Realowi, podziwiam Messiego - wywiad z Maciejem Rybusem
2008-01-26 00:50:37; Aktualizacja: 16 lat temuObudziliśmy się z świąteczno - noworocznego snu i już teraz publikujemy pierwszy w nowym roku wywiad na naszej stronie. Tym razem rozmawialiśmy z młodym zawodnikiem Legii Warszawa - Maciejem Rybusem.
Karierę zaczynał w Pelikanie Łowicz, mając 10 lat grał z o rok starszymi kolegami. Po udanych występach zdecydował się na naukę samodzielnosci w szkółce w Szamotułach. Stamtąd wyniósł nie tylko umiejętność prania czy prasowania, ale też mentalność sportowca - ciężką pracą dążyć do wytyczonych celów. Teraz ułożony mentalnie, dojrzewa piłkarsko w barwach pierwszego zespołu Legii. Większość usłyszała o nim pierwszy raz, kiedy w drugim meczu w barwach stołecznej jedenastki, strzelił bramkę, przebywając na boisku 5 minut. Teraz chce się zadomowić w kadrze pierwszego zespołu i jak najczęściej występować w drużynie Jana Urbana.
- Co debiut to wejście smoka. Czy może lepiej Ryby... Mecz Szamotuł z Amicą – gol. Debiut w młodej Legii – bramka. Wejście w meczu z Górnikiem: dwa kontakty z piłką i Peskovic musi wyjmować piłkę z siatki. Jak ty to robisz?
- Wypada widać częściej zmieniać kluby (śmiech)…Może to zależy od psychiki: ja zawsze chcę grac bez żadnych oporów, nie boje się przeciwnika. Po prostu robię wszystko, by pokazać to, co potrafię…
- Mało kto to wie, ale przed przejściem do Legii byłeś bliski trafienia do Bundesligi. Dlaczego ostatecznie nie powiodła się Twoja przygoda z Wolfsburgiem?
- Pojechałem do Niemiec na trzydniowe testy, byłem obserwowany przez trenera Felixa Magatha. Mówiono mi, że wypadłem bardzo dobrze. Miel mnie też obserwować na meczu kadry z Rosją, ponoć za kilka dni mieli złożyć za mnie ofertę, ale w końcu nic nie przyszło, a przed samym końcem okna transferowego mając do wyboru Legię lub pozostanie w Szamotułach, zdecydowałem się na wyjazd do Warszawy.
- Podobno po przyjściu do stołecznego klubu z miejsca przedstawiłeś się kolegom jako fan łódzkiego Widzewa. Jak na to zareagowali? Przecież to trochę tak, jakby Fabregas po przyjściu do Arsenalu zaczął opowiadać, jak to kocha Tottenham…
- Jak widzicie, przeżyłem (śmiech). A tak na serio, to większość po prostu robiła sobie z tego żarty. Jak byłem młodszy to kibicowałem Widzewowi i jeździłem na jego mecze. Ale teraz gram dla Legii i nie będę miał żadnych sentymentów. Jak będzie trzeba pokonać Fabiniaka, noga mi nie zadrży.
- Od których piłkarzy Legii młody chłopak z Szamotuł może się najwięcej nauczyć?
- Odpowiem tak: wiecie jaki jest przepis na najlepszego piłkarza polskiej ligi?
- Sklonować Smolarka i przywieźć do kraju?
- Nie (śmiech). Technika Rogera (może być też Edson) i kondycja Tomka Kiełbowicza. To trzej piłkarze, których najbardziej podziwiam. Proponuję sprawdzić, ile Tomek przebiega kilometrów w trakcie jednego spotkania. Chociaż może nie, bo jeszcze jakiś trener maratończyków by nam go podwędził…
- Czy piłkarze Legii wciąż podzieleni są na grupki, a w szatni dalej mnożą się kolejne konflikty?
- Wiem, wiem pisały o tym media, ale to kompletna nieprawda. Atmosfera jest świetna, po treningach czy przed meczami nieustannie żartujemy. A przodują w tym Marcin Burkhardt i Miartins Ekwueme.
- Kamil Grosicki… Jedni mówią – wielki, niespełniony talent, inni – enfant terrible polskiej piłki. Myślisz, że Kamil po kuracji w Starych Juchach będzie w stanie powrócić do formy?
- Problem Kamila polega na tym, że on zawsze w coś grał. Tylko czasami mylił piłkę z ruletką (śmiech). A wracając do pytania, to widzę jak Kamil stara się na treningach, jak haruje za dwóch. Dobrze, że dużą część zimy spędzimy na obozach w Hiszpanii, dobrze też, że po Kamila sięgnął Beenhakker. To mu na pewno pomoże. A czy w pełni wykorzysta kolejną szansę, jaką dał mu los? To już zależy tylko od niego…
- Wróćmy do ciebie. Maciej Rybus na lewym skrzydle czy Rybus na prawej flance? Którą opcję wybierasz?
- W Legii po raz pierwszy próbowano mnie na prawym skrzydle i chyba tam mi się najlepiej gra. Jako piłkarz lewonożny mogę ściąć do środka i poszukać strzału na bramkę. A grając na lewej flance tylko biegnę do linii i wrzucam w pole karne. Średnio to lubię, poza tym to nudne. Legia Warszawa to nie Celtic Glasgow…
- A co ze szkołą? Uczysz się gdzieś? Zamierzasz zdawać maturę?
- Chodzę do szkoły, choć chyba będę musiał zmienić ją na zaoczną, bo przez ciągłe zgrupowania, treningi i mecze tracę w niej wiele zajęć. W tym roku czeka mnie matura: polski, geografia i angielski…
- Nie lepiej zdawać hiszpański? Wyczytaliśmy gdzieś, że twoją wymarzoną ligą w przyszłości jest Primera Division. Jaki konkretnie klub? I jakiego piłkarza cenisz najbardziej?
- Co do klubu, to od dziecka wyobrażam sobie siebie w koszulce Realu Madryt. Natomiast takim idolem, piłkarzem, którego najbardziej podziwiam, jest Argentyńczyk Leo Messi. Jedna z gazet mnie nawet do niego porównała, nazwała mnie „polskim Messim”. Troszkę przesadzili (śmiech)…
- Z jednej strony Real, z drugiej podziw dla gwiazdy Barcelony. Tak średnio to się komponuje…
- Tak jak Legia i Widzew…
Rozmawiali: Mateusz Januszewski, Kuba Radomski i Paweł Machitko