Kreatywna księgowość, czyli przekręt przy transferze Bakambu
2018-01-21 14:30:26; Aktualizacja: 6 lat temu Fot. Transfery.info
Cedric Bakambu przeniósł się do Beijing Guoan. Jego transfer wzbudził jednak mnóstwo kontrowersji ze względu na formę prawną transakcji.
W Hiszpanii w umowach zawodników obowiązkowy jest zapis o klauzuli wykupu. Bakambu w ten sposób wyceniono na 40 milionów euro i za tyle właśnie napastnik odszedł z Villarrealu do Chinese Super League.
Problem pojawia się jednak, gdy przejdziemy do konkretów. Wykup kontraktu polega na tym, że zawodnik deponuje określoną sumę w biurze federacji. Od tego momentu może związać się z dowolnym pracodawcą. Oczywiście jest to swego rodzaju fikcja prawna, bo kwota prawie zawsze pochodzi od nowego klubu. Trudno byłoby oczekiwać, żeby piłkarz finansował transfer z własnej kieszeni...
Beijing Guoan stwierdził jednak, że nie będzie mieszał się w wykup. Tym zajęła się strona trzecia, przelewając na konto piłkarza wymaganą kwotę. Prywatny sponsor tym samym pozwolił reprezentantowi Demokratycznej Republiki Konga na zostanie na chwilę, w teorii, wolnym zawodnikiem. Oczywiście przedwstępne umowy uniemożliwiłyby mu przeprowadzkę w inne miejsce niż Pekin, ale pozory zostały zachowane. Dopiero wówczas Bakambu podpisał umowę do 31 grudnia 2021 roku.
Wobec obowiązującego w Chinach prawa Beijing Guoan znalazł lukę, jeszcze nie wiadomo, na ile skuteczną. Teoretycznie kluby Chinese Super League od niedawna do kwoty transferu zagranicznego muszą doliczyć podatek 100% (minus sześć milionów euro). W związku z tym faktycznie transfer Bakambu kosztowałby aż 74 miliony euro. Zdaniem jednak działaczy i prawników klubu była to transakcja bezgotówkowa, od której nie należy się podatek.
Jeszcze nie wiadomo, jak na takie zachowanie zareaguje chińska federacja, która bardzo poważnie podeszła do astronomicznych kwot transferowych w poprzednich latach, wprowadzając wspomniany 100% podatek i nakazując wystawianie chińskich młodzieżowców w pierwszych składach. Można się jednak spodziewać ostrej riposty, bo trudno, by chińscy oficjele (a federacja dostała polecenia bezpośrednio od rządu) przeszli do porządku dziennego po tym jawnym zagraniu na ich nosie.