Liverpool wygrał pomimo Carrolla, ale i... daleko zaparkowanego autobusu, sauny w szatni i suchej murawy?
2014-04-09 18:38:21; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
Bo piłka była za szybka, trawa za długa... Takich wymówek po porażkach można się nasłuchać od groma. Steven Gerrard natomiast mimo zwycięstwa na Upton Park w ten weekend, i tak zaatakował West Ham.
Już pal licho, że bramka Guy Demela nie powinna być uznana ze względu na skandaliczne zachowanie w polu karnym Andy'ego Carrolla. Gerrardowi nie to przeszkadzało najbardziej, a czychające na każdym kroku pułapki, zastawione rzekomo przez ludzi z klubu niedzielnego rywala.
Po pierwsze więc rzekomo kierowca autobusu nie został wpuszczony na parking i musiał zaparkować kawałek od stadionu. Dalej, po wejściu do szatni okazało się, że o przyjemnym chłodzie przy przebieraniu się można było zapomnieć. Można się było za to poczuć jak w tureckiej łaźni, wypełnionej po brzegi. A na domiar złego, murawa okazała się być za sucha.
West Ham oczywiście odpowiedział na te zarzuty Gerrarda. Ironicznym tweetem Davida Golda, właściciela 50% akcji West Hamu.
"Panie Gerrard, nikt nie kazał waszemu kierowcy parkować milę od stadionu, to był jego wybór. Jeśli jest za ciepło, wystarczy wyłączyć ogrzewanie."
Oczywiście nie dowiemy się po fakcie, po czyjej stronie jest racja, jednak deprymowanie rywali już na długo przed pierwszym gwizdkiem to wcale nie jest rzadka praktyka. Wystarczy nadmienić choćby szatnię gości na stadionie Chelsea, "stylizowaną" na szatnię obok sali gimnastycznej w szkole podstawowej. Podczas wycieczki po stadionie można się zresztą dowiedzieć, że bynajmniej nie jest to przypadek. Rywale mają mieć zapewnione warunki jak najmniej komfortowe, by już na starcie czuli się gorsi.