Ludzie futbolu: cz. 1 [Wojciech Łazarek]

2010-01-04 21:28:31; Aktualizacja: 14 lat temu
Ludzie futbolu: cz. 1 [Wojciech Łazarek]
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

Rozpoczynamy nowy cykl - "Ludzie futbolu". Co jakiś czas, najpewniej w poniedziałki, na łamach strony będą pojawiać się kolejne artykuły. Na "pierwszy ogień" idzie Wojciech Łazarek. Nie przypadkowo, bo w ko(...)

Rozpoczynamy nowy cykl - "Ludzie futbolu". Co jakiś czas, najpewniej w poniedziałki, na łamach strony będą pojawiać się kolejne artykuły. Na "pierwszy ogień" idzie Wojciech Łazarek. Nie przypadkowo, bo w końcu ma on spore związki z Czarnym Lądem. A Puchar Narodów Afryki i sama Afryka to przewodni temat w kilku najbliższych tygodniach na Transfery.info.

3 czerwca 1989 roku. Prowadzona przez niego reprezentacja Polski gra na Wembley z Anglią. Mimo całkiem przyzwoitego występu i stworzenia sobie w pierwszej połowie kilku bardzo dobrych okazji, przegrywa dość nieszczęśliwie 0:3 i staje się jasne, że Mundial we Włoszech nasi piłkarze obejrzą w telewizji. To ostatni mecz Wojciecha Łazarka w roli selekcjonera reprezentacji. Później będzie o nim coraz ciszej, chyba że wygłosi kolejną ze swoich rubasznych anegdotek. Co złośliwsi uknują nawet powtarzane potem w środowisku powiedzenie, że „3 czerwca skończył się w Polsce Łazarek – trener, a 4. – komunizm”.

Przyszedł na świat 4 października 1937 roku w Łodzi. Z wykształcenia technik mechanik, jako piłkarz nie osiągnął szczególnych sukcesów. Mało który szkoleniowiec przed nim i po nim pracował w tak wielu klubach. Najpierw stopniowo piął się do góry: prowadził juniorów Łodzi, następnie juniorów Wybrzeża, potem Lechię Gdańsk, Olimpię Elbląg, Bałtyk Gdynia, wreszcie Zawiszę Bydgoszcz i Lecha Poznań, z których w latach 80. po dwa razy zdobywał mistrzostwo i puchar kraju. Reprezentację prowadził w latach 86-89, nie osiągając z nią specjalnych sukcesów.

Jan Tomaszewski, oceniając selekcjonera Łazarka, idzie nawet dalej: - On niestety zapoczątkował coś, co ja nazywam profanacją koszulki z białym orłem na piersi. Pamiętam taki mecz, chyba przeciwko Korei w Bydgoszczy, kiedy na drugą połowę wyszło w polskich barwach 11 nowych ludzi. Panowie, przecież tak się nie robi! – powiedział nam „Ten, który zatrzymał Anglię” w prywatnej rozmowie, by na koniec dodać: „Za Górskiego czy Gmocha trzeba było ciężko się napracować, sumiennie terminować w lidze, by dostać powołanie. A Łazarek za swojej kadencji sprawdził, jeśli się nie mylę, ponad 100 zawodników”.

Ale Łazarek w polskim światku piłkarskim ma także i zwolenników. Grzegorz Pater, który jako piłkarz zetknął się z nim w latach 90. w krakowskiej Wiśle: - Był trenerem dość specyficznym, na każdym kroku starał się budować atmosferę przez opowiadanie swoich dziwacznych, lecz zarazem najczęściej śmiesznych dowcipów. A były stoper reprezentacji a dziś trener kadry juniorskiej, Władysław Żmuda, dorzuca: - Łazarek posiadł umiejętność rozpoznania istotnych cech zawodników – elementów, na które w danym momencie należy położyć nacisk, by ten się rozwijał. A co jeszcze? Ameryki chyba nie odkryję, gdy powiem, że był królem opowiadania dowcipów.

Zapytany swego czasu o tajniki swojego zawodu, Łazarek stwierdził: - Z budowaniem drużyny jest podobnie jak ze stosunkiem słoni. Dużo kurzu, szumu, a efekt dopiero za dwa lata”. Po pracy z kadrą pracował jeszcze między innymi w Widzewie i ŁkS-ie Łódź, Jagiellonii Białystok, w klubach izraelskim, saudyjskim i egipskim, został nawet selekcjonerem kadry Sudanu – sukcesów większych nie odniósł, lecz jego dość rubaszne poczucie humoru nie uległo zmianie. W 2007 roku powiedział w wywiadzie dla „Piłki nożnej”: „W Polsce nikt nie chce wykorzystać wiedzy doświadczonych trenerów. A ja przy różnych okazjach powtarzam, że nasze siwe łby i bruzdy nie są z łajdactwa. To wszystko z piłki. Niby żyjemy wśród zawodników, działaczy, dziennikarzy, ale często jesteśmy samotni. Ba, niekiedy pojęcie tej pracy przypomina całowanie tygrysa w d…. Przyjemność żadna, a ryzyko duże”. Gdy jeden z dziennikarzy zadzwonił w czasie Euro 2008 do Łazarka prosząc go o komentarz w sprawie stosunków na linii PZPN – Leo Beenhakker, ten odpowiedział: - Proszę pana, z nimi jest trochę tak jak w tej anegdocie: „Dziad czy baba, kto jest lepszy? Lepszy dziad, bo babkę pie....”

Dziś Łazarek jest w PZPN-ie przewodniczącym Komisji do spraw Wysokiego wyczynu, która, nie dość, że w swojej nazwie zawiera wyraźny pleonazm (bo czym byłby wyczyn słaby) to na dodatek, nikt w związku nie potrafi logicznie wytłumaczyć, jakie owa komisja ma zadania i cele. Ale nie dzięki tej posadzie o Łazarku zrobiło się ostatnio głośno. W listopadowym numerze miesięcznika „Futbol” w takich oto słowach wypowiedział się o bohaterze niniejszego tekstu jego kolega po fachu, Grzegorz Polakow: „Proszę Pana, nazwisko, które teraz wymienię, to mi aż staje w gardle. To nazwisko, które przez wiele lat niszczyło polską piłkę. On się nazywa…. Łajza…, Wojciech Łajza… Wojciech Łajzarek, a nie Łazarek. Ale to nie koniec”. W dalszej części wywiadu Polakow wypowiadał się następująco: - Ten Pan Łazarek to człowiek, który do polskiej piłki wprowadził korupcję” …”Na trzydzieści meczów on kupował trzydzieści sześć”… „Nikt inny, tylko on, Łazarek, wprowadził stwierdzenie – na początku rundy kupi się łatwiej i taniej, bo na końcu, gdy pętla jest na szyi, cena idzie w górę”. Najciekawiej robi się jednak, gdy Polakow opowiada o zdolnościach Łazarka w zakresie public relations: „Łazarek chodził z torbą z przegródkami, trzymaną na ramieniu. W pierwszej przegródce trzymał czysty alkohol, w drugiej buteleczkę koniaku, w trzeciej- ciasteczka kokosanki, w czwartej – cukierki grylażowe. Gdy przychodził do sekretariatu w którymś z klubów, pytał czy ktoś chce ciastko do herbaty mniej więcej w ten sposób: „Kokosanki? Kokosanki?”- jak papuga. Gdy spotykał w klubie człowieka, którego trzeba było „kupić”, częstował go czystym alkoholem. Gdy spotykał prezesa, wyjmował koniaczek. Gdy w końcu kupił samochód, chwalił się, że w końcu się dorobił i wszystkie te rzeczy może trzymać już w bagażniku”.

Oskarżenia Polakowa są dość poważne, według statutu PZPN korupcja się nie przedawnia, lecz nasz związek piłkarski, którego Łazarek jest pracownikiem, zwleka z podjęciem jakichkolwiek decyzji. Gdy chcieliśmy umówić się z nim na dłuższą rozmowę, były selekcjoner Sudanu najpierw kilkakrotnie przekładał termin wywiadu, by, usłyszawszy, że interesują nas także zarzuty Polakowa, powiedzieć: „odmawiam”. Kilka dni wcześniej dodzwonił się do niego dziennikarz „Futbolnews”, który też usłyszał niewiele: „To skandal, że mnie się o takie rzeczy pomawia”.

Jakub Radomski
Więcej na ten temat: Inne