Messi: W Argentynie można zginąć na ulicy

2017-12-06 21:47:11; Aktualizacja: 6 lat temu
Messi: W Argentynie można zginąć na ulicy Fot. Transfery.info
Dawid Kurowski
Dawid Kurowski Źródło: TyC Sports

Lionel Messi udzielił obszernego wywiadu dla argentyńskiego „TyC Sports”, w którym opowiedział między innymi o swoim planowanym powrocie do Newell’s Old Boys.

Zawodnik Barcelony wielokrotnie w przeszłości opowiadał o tym, że chciałby zakończyć swoją karierę piłkarską w Newell’s Old Boys, czyli zespole, w którym stawiał pierwsze kroki z piłką przy nodze. Jak się jednak okazuje, po założeniu przez niego rodziny nie jest to tak oczywiste.

- Mówiłem wielokrotnie, że moim marzeniem jest gra dla Newell’s, ale nie wiem tego, co wydarzy się w przyszłości. Teraz mam rodzinę i chcę, by moje dzieci dorastały w spokoju, mogąc cieszyć się życiem i bezpieczeństwem. Bardzo przykro patrzy się na to, co dzieje się w Argentynie. Wychodzisz na ulicę, ktoś próbuje cię obrabować i może cię nawet zabić – martwił się Messi.

Argentyńczyk opowiedział również o swoim rozwoju piłkarskim i zmianie podejścia do dyscypliny. W przeszłości Messi znany był z tego, że nienawidził, gdy siadał na ławce rezerwowych. Teraz zrozumiał, że właśnie tak jest dla niego czasem najlepiej: „Nauczyłem się tego, że sezon jest długi i są okresy, gdy jego intensywność znacznie się zwiększa”.

- Lata upływają i obecnie dużo bardziej odczuwam skutki rozgrywania wielu spotkań. Zrozumiałem, że czasem najlepszym rozwiązaniem jest niegranie – stwierdził Messi.

Gracz Barcelony zdaje sobie sprawę, że gra Argentyny musi ulec znacznej poprawie, jeśli chce marzyć o zdobyciu tytułu mistrza świata na przyszłorocznym turnieju w Rosji. Messi powiedział: „Przeszliśmy niedawno przez trudny okres. Jednak musimy się jeszcze poprawić, jeśli mamy widzieć w sobie kandydatów do zdobycia tytułu mistrzów świata”.

- Dzisiaj nie jesteśmy od tego daleko. Pomimo tego jest kilka drużyn lepszych od nas, jak Brazylia, Niemcy, Francja i Hiszpania. Aktualna krytyka wykracza poza normalność. Czujemy wielką gorycz, bo wiemy, co nas czeka w przypadku potknięcia.

- Ludzie chcą wyników – jeśli ich nie dostają, to chcą nowych twarzy – stwierdził Argentyńczyk.