Jego początkowe starania wydawały się bardzo ambitne. Wyłożył okrągłą sumkę, dwukrotnie większą od innych zainteresowanych i bezproblemowo przebił ich propozycje. Wspominał już o planach na przyszłość i przewidywał struktury klubowe na kilka lat do przodu. Jednak zmienił zdanie, a swoją decyzję tłumaczył następująco:
- W początkowych fazach negocjacji nie mieliśmy dostępu do wszystkich informacji. Kiedy zaakceptowano naszą ofertę, wiele spraw, o których wcześniej nie wiedzieliśmy, stało się dla nas bardzo uciążliwe. Porozumiałem się ze swoim gronem doradców i wspólnymi siłami stwierdziliśmy, że Glasgow Rangers to nieopłacalna inwestycja. Bardzo żałuje tego, co się stało. Jestem wielkim fanem tej drużyny i uważam, że zasługuje na największe sukcesy. Bycie właścicielem klubu byłoby spełnieniem marzeń, jednak trzeba być realistą i uważnie kalkulować swoje inwestycje.
Administratorzy Rangersów uspokajali kibiców. Stwierdzili, że jest minimum trzech zainteresowanych wykupieniem zespołu, a rezygnacja Millera jedynie wydłuża cały proces.