Niesamowite zwroty akcji w finale Pucharu Króla. El Clásico ponownie dla FC Barcelony [WIDEO]

2025-04-27 00:52:08; Aktualizacja: 19 minut temu
Niesamowite zwroty akcji w finale Pucharu Króla. El Clásico ponownie dla FC Barcelony [WIDEO] Fot. TVP Sport
Piotr Różalski
Piotr Różalski Źródło: Transfery.info

FC Barcelona po raz trzeci w tym sezonie pokonał Real Madryt. Tym razem w finale Pucharu Króla. Szalę zwycięstwa przechyliła na swoją korzyść w dogrywce. Mecz zakończył się wynikiem 3-2.

Pierwsze trafienie nastąpiło w 28. minucie. Akcję na dobrą sprawę zainicjował i wykończył Pedri przy asyście Lamine'a Yamala. 17-latek zauważył nadbiegającego pod pole karne rodaka, wycofał do niego piłkę, która poszybowała w okienko bramki strzeżonej przez Thibauta Courtois.

Real na drugą połowę wyszedł odmieniony wraz z wejściem z ławki Kyliana Mbappé. To francuski napastnik wywalczył rzut wolny w okolicy „szesnastki”, aby później samemu zamienić go na gola. Co ciekawe, to pierwsze ze wszystkich 379 trafień w profesjonalnej karierze ze stojącej piłki. Wojciech Szczęsny nie był w stanie skutecznie zareagować.

W 77. minucie zrobiło się już 2-1 dla „Królewskich”. Na bohatera swojej drużyny wyrastał Aurélien Tchouaméni, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Ardy Gülera.

Podopieczni Hansiego Flicka robili wszystko, aby podtrzymać marzenia o „potrójnej koronie”. Udało się. Podobnie jak przy pierwszym golu dla Barçy przytomnie zachował się Yamal, który obsłużył Ferrana Torresa genialnym podaniem. Napastnik minął Courtois i oddał strzał do pustej bramki.

Punkt kulminacyjny fascynującego widowiska w Sewilli nastąpił w doliczonym czasie. Sędzia główny Francesco De Burgos widział faul Raúla Asencio na Raphinhi w polu karnym madrytczyków. Obie strony wykazywały ogromne zdenerwowanie, bo sytuacja musiała zostać sprawdzona przez VAR.

***

Ogromna kontrowersja. To powinien być rzut karny dla FC Barcelony?!

***

Sytuację na chłodno przy monitorze prześledził arbiter i ostatecznie nie dopatrzył się on kontaktu z nogą Brazylijczyka. De Burgos zmienił decyzję i anulował „jedenastkę”, a Raphinha obejrzał żółtą kartkę za symulowanie. O losach rywalizacji musiała zadecydować dogrywka lub konkurs rzutów karnych.

Ostateczny cios zadał Jules Koundé. Francuski „terminator” wykorzystał nieporozumienie między Luką Modriciem a Brahimem Díazem. Przeciął podanie od Chorwata, podbiegł kilkanaście metrów i z dystansu pokonał bramkarza Realu.

Dla Barcelony to 32. trofeum w historii. Klub z Katalonii jest najbardziej utytułowanym w tym turnieju. Realowi pozostały jeszcze resztki nadziei na wyprzedzenie odwiecznego rywala w wyścigu mistrzowskim w LaLidze.