Niespodzianka w finale Pucharu Polski w futsalu

Sporym zaskoczeniem było dojście Pniew, szóstej drużyny STATSCORE Futsal Ekstraklasy, do finału Pucharu Polski, tym bardziej że po drodze pokonały jednego z głównych kandydatów do trofeum - Constract Lubawę. Tymczasem jeszcze w zeszłym sezonie ledwie uniknęły spadku.

Natomiast Piast Gliwice od kilku lat buduje swoją markę. Aktualnie zajmuje drugie miejsce w lidze, jednak nie ma już szans na mistrzostwo, które ponownie wywalczył Rekord Bielsko-Biała.

W pierwszym spotkaniu Piast w roli gościa wygrywał już 3:0, jednak ostatecznie zremisował to spotkanie 3:3, a wynik przed drugim starciem pozostawał otwarty.

W rewanżu drużyna z Pniew ponownie postawiła się gliwiczanom, a do niecodziennej sytuacji doszło przy rezultacie 2:2. Wówczas na trzy minuty przed końcem „Czerwone Smoki” po czerwonej kartce grały przez dwie minuty o jednego mniej piłkarza w polu. Mimo to Piotr Błaszyk wyprowadził drużynę na prowadzenie po skutecznej kontrze. Ekipa Orlando Duarte zdołała jeszcze wyrównać, a w dogrywce skupiła się na defensywie, ponieważ występowała w roli gospodarza. W rzutach karnych Red Dragons zwyciężył 4:2.

Po meczu bramkarz Pniew zapewniał, że od początku wierzył w zwycięstwo.

- Wierzyłem, bo jak bym nie wierzył, to byśmy nie wygrali - powiedział na kanale Łączy nas Piłka, Łukasz Błaszczyk.

KACPER SASIAK