OFICJALNIE: Był zawieszony, ale mógł grać. Teraz Stefańczyk oficjalnie żegna się z futbolem na pół roku
2019-04-05 22:53:37; Aktualizacja: 5 lat temu Fot. Transfery.info
Sześciomiesięczna dyskwalifikacja Cezarego Stefańczyka za naruszenie nietykalności cielesnej sędziego nie posiadała „rygoru natychmiastowej wykonalności”, co oznaczało, że po złożeniu odwołania, piłkarz Wisły Płock mógł grać dalej.
Teraz wiemy już, że chociaż mógł, to przez najbliższe pół roku na pewno nie zagra. Kara nałożona na obrońcę Wisły 6 marca przez Komisję Ligi Ekstraklasy została zatwierdzona przez Komisję Odwoławczą PZPN.
Półroczne wykluczenie z gry w piłkę jest wynikiem ataku zawodnika na sędziego Bartosza Frankowskiego. 35-latek zetknął się czołem z arbitrem spotkania z Cracovią, po tym jak ten słusznie nie uznał jednego z trafień popularnych „Nafciarzy”.
26 marca Stefańczyk zdecydował odwołać się do decyzji Komisji Ligi z 6 marca, w związku z czym, jak się okazuje, mógł kontynuować swoje występy w barwach płocczan. Wszystko za sprawą artykułu 144, paragrafu szóstego, w którym można było przeczytać, że „wniesienie odwołania wstrzymuje wykonanie kary, chyba że orzeczenie objęte jest rygorem natychmiastowej wykonalności”. Wyżej wspomniana decyzja wobec wychowanka RKS-u Radomsko nie była objęta jednak żadną taką wzmianką. Dlaczego tak się stało, trudno stwierdzić, chociaż większość dziennikarzy wskazywało na zwykłe niedopatrzenie.
Co godne pochwały, to postawa zarządu Wisły Płock, który nie chcąc wprowadzać większego zamieszania, zdecydował się mimo wszystko nie uwzględniać piłkarza w swoich późniejszych spotkaniach.
– Wiedzieliśmy o nieprecyzyjności w pisemnym uzasadnieniu decyzji Komisji Ligi. Doszliśmy jednak do wniosku, że mimo tego, iż teoretycznie Czarek mógłby grać, nie będziemy wprowadzać dodatkowego zamieszania, tylko poczekamy na czwartkowe posiedzenie Najwyższej Komisji Odwoławczej. Liczymy na sprawiedliwą karę dla naszego zawodnika, ponieważ uważamy, że w obecnym kształcie jest ona zbyt surowa – mówił wiceprezes Wisły Płock, Tomasz Marzec, dla „Przeglądu Sportowego”.
Nadzieje Marca okazały się próżne, a odwołanie Stefańczyka zostało odrzucone, natomiast decyzja Komisji Ligi - podtrzymana. Stefańczyk będzie musiał pożegnać się z piłką na najbliższe pół roku. Prawy obrońca rozegrał w tym sezonie 22 spotkania dla „Nafciarzy”, w których zaliczył jedną asystę. Na kolejne występy będzie musiał jednak trochę poczekać.