PNA 2010: Faworyci górą, Egipt i Nigeria w półfinale
2010-01-25 19:08:32; Aktualizacja: 14 lat temu<b> Egipt - Kamerun 3:1 </b><br><br>Poznaliśmy trzeciego półfinalistę Pucharu Narodów Afryki. Został nim zespół Egiptu, który pokonał Kamerun 3:1.<br><Br>Na stadionie w Benguelii kibice byli świadkami n(...)
Poznaliśmy trzeciego półfinalistę Pucharu Narodów Afryki. Został nim zespół Egiptu, który pokonał Kamerun 3:1.
Na stadionie w Benguelii kibice byli świadkami niezwykle emocjonującego meczu. Była to powtórka finału z roku 2008, kiedy to Egipt pokonał "Nieposkromione Lwy" 1:0. Zawodnicy pragnęli się zemścić za tamtą porażkę i udowodnić swoją wyższość w ćwierćfinale.
Mecz zaczął się od nieśmiałych ataków obu drużyn, a walka toczyła się głównie w środkowej części boiska. Po kilku nieskutecznie egzekwowanych kornerach przez Kamerun, wreszcie jeden z nich dopiął celu. W 26 minucie Achille Emana dośrodkował piłkę w światło bramki, a zawodnik Egiptu, Ahmed Hassan, który rozgrywał 170 mecz w narodowych barwach, tak niefortunnie interweniował, że umieścił piłkę pod poprzeczką swojej bramki.
Od tego momentu Egipt rzucił się do ataku i w 37 minucie doprowadził do wyrównania. Strzałem z 30 metrów popisał się właśnie Ahmed Hassan, który chwilę wcześniej zdobył bramkę samobójczą. Pierwsza połowa zakończyła się remisem.
W drugiej połowie znowu stroną przeważającą był Egipt, jednak ta optyczna przewaga nie przełożyła się na zdobycz bramkową. Trzeba przyznać, że obrońcy Kamerunu interweniowali bardzo niepewnie co Egipt starał się wykorzystać. Mecz na korzyść Egipcjan mógł przesądzić Motaeb, w 89 minucie jednak jego strzał z bliska trafił w boczną siatkę. Po regulaminowych 90 minutach na tablicy świetlnej widniał wynik 1:1 i stało się jasne, że mecz potrwa kolejne 30 minut.
Dogrywkę od mocnego uderzenia rozpoczął Egipt. Fatalne podanie Geremiego do swojego bramkarza, Kameniego wykorzystał Gedo i w 92 minucie wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Trzy minuty później sprawę awansu przesądził Hassan Ahmed, który strzałem z rzutu wolnego zdobył trzecią bramkę dla Egiptu. Jak pokazały powtórki bramka nie powinna zostać uznana, ponieważ po odbiciu się od poprzeczki piłka nie przekroczyła całym obwodem linii bramkowej. Kolejny poważny błąd sędziego w drugim meczu ćwierćfnałowym.Do końca spotkania Kamerun próbował atakować jednak nie przyniosło to żadnego rezultatu. Na domiar złego w 113 minucie czerwoną kartkę zobaczył obrońca Kamerunu, Chedjou.
Zwycięzca z 2008 roku znowu okazał się lepszy od swojego rywala, jednak Kamerun może mieć pretensję tylko do siebie, gdyż obrona Lwów spisywała się naprawdę fatalnie. Prawdziwy renesans przeżył Hassam, który najpierw trafił do własnej bramki, żeby później zdobyć dwa gole dla swojego zespołu. Kamerun może czuć się oszukany, ponieważ jedna z bramek nie powinna zostać uznana. Pierwszą parę półfinałową stworzą Egipt i Algieria.
Egipt : El Hadari - Fathallah, Said, Gomaa, Fathi - Moawad, Abd Rabou (84. Ghaly), Hassan (118. Abdelshafi), Al Muhammadi - Zidan (67. Gedo), Motaeb
Kamerun : Kameni - Bedimo, Geremi (106. Bikey),Nkoulou, Chedjou - Song, Eyong, Mandjeck, Emana (88. Webo) - Eto'o, Idrissou
Sędzia : Jerome Damon (RPA)
Nigeria - Zambia 0:0, karne 5:4
To miał być mecz Dawida z Goliatem, tymczasem Zambia udowodniła, że nieprzypadkowo znalazła się w najlepszej ósemce na Czarnym Lądzie. Zaczęło się zgodnie z oczekiwaniami: Nigeryjczycy rządzili w środku pola, wymieniali między sobą podania, a podopieczni Francuza Herve'a Renarda tylko bezsensownie biegali, niczym Singapur przeciwko Polsce. Jednak przewaga piłkarzy w zielonych strojach była tyleż widoczna, co do niczego nie prowadząca. Grający dwójką Odemwingie - Obasi z przodu (Yakubu nie liczymy, bo w piłkę to on nie grał) Nigeryjczycy pierwszą groźną sytuację stworzyli w 30. minucie, ale strzał Etuhu został wybroniony. Kto by się spodziewał, że na następną świetną okazję faworyta czekać będziemy do początku dogrywki (ależ pudło Martinsa!), a pierwszy rzut rożny spadkobiercy Amokachiego i Amunike bić będą w 101. minucie meczu.
Zambia wręcz przeciwnie, stopniowo dochodziła do głosu. Swoje okazje mieli niemal wszyscy ofensywni gracze. Mulenga w dobrej sytuacji nie trafił jednak w piłkę, a strzał Felixa Katongo obronił tak a la Mariusz Pawełek, czyli przypadkiem, późniejszy bohater meczu, Enyeama. Przy całym szacunku dla trenera Herve'a Renarda, ciężko zrozumieć co w pierwszym składzie jego zespołu robił jak dotąd prasujący raczej do Mozambiku czy Malawi, James Ciamajda (a, przepraszamy - Chamanga), zwłaszcza, że na ławce Francuz miał, jak się okazało, młodego i przebojowego Mayukę. Dziwimy się też, jak to możliwe, że skautów z Europy, w tym również naszych, uprzedził Pyunik Erewań, sprowadzając 16-letniego lewego obrońce Mbolę, który przez 120 minut nie dawał za bardzo pograć znającym smak wielkich klubów Nigeryjczykom.
Tyle dygresji wewnątrz relacji wynika z faktu, że mecz nie obfitował w wielkie emocje. Kto by przypuszczał, że zamiast pojedynku Yakubu - Katongo, o losach ćwierćfinału zadecyduje, oprócz fatalnego uderzenia Neirendy (to chyba Arsene Wenger powtarza, by stoperzy nie podchodzili do rzutów karnych...) prywatne starcie między bramkarzami obu ekip. Najpierw Mweene pokonał Enyeamę, potem stało się na odwrót, tyle że ten ostatni gol dawał już awans Nigeryjczykom.
W Afryce nie tylko wojny nie zawsze są sprawiedliwe. Jak się okazało, futbol tak samo.
Nigeria : Enyeama 7 - Mohammed 3, Shittu 7, Echiejile 4, Apam - Obi Mikel 5, Etuhu (62. Ayila), Kaita 4 - Odemwingie 7, Yakubu 2 (70. Martins 5), Obasi 6 (91. Nwaneri 4)
Zambia : Mweene 6 - Musonda 6, Himonde 5, Mbola 8 , Nyirenda 4 - Sunzu 5, Njobvu 5 (114. C. Mulenga), F.Katongo 6 (98. Chivuta 6), Ch.Katongo 8 - Chamanga 3 (68. Mayuka 7), J. Mulenga 7
Sędzia : Esam Abd El Fatah (Egipt) 4