PNA 2012: Senegal - Zambia 1:2

2012-01-21 23:18:26; Aktualizacja: 12 lat temu
PNA 2012: Senegal - Zambia 1:2 Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

Drugie dzisiejsze spotkanie na pewno nie zawiodło. Miało paść kilka bramek, Senegal ma przecież największą siłę ognia w całej Afryce. I padły. Trzy. Z czego dwie dla Zambii!

Wygrał na pewno zespół bardziej poukładany. Lepszej jakości klocki do dyspozycji miał trener Lwów Terrangi, Amara Traore, jednak solidniejszą budowlę ułożył ze swoich Herve Renard. Francuski szkoleniowiec musiał kilkadziesiąt godzin spędzić z kubkiem mocnej kawy i zapisami wideo z meczów Senegalu, ale także Newcastle (klub Demby Ba), Freiburga (Pappis Cisse) czy Lille (Moussa Sow) spędzić. Napastnicy Senegalu byli bowiem powstrzymywani przez większość meczu wzorowo przez obronę Chipolopolo.

Już sam początek meczu zapowiadał sensację. Zambia z zażartością wściekłych psów rzuciła się na Senegal i zamknęła podopiecznych Traore na ich połowie. Widać było też, że wiodącą postacią Miedzianych Pocisków z Zambii będzie Oumar Kalabane. Po jego akcji lewym skrzydłem po raz pierwszy kontakt z piłką zaliczył bramkarz Senegalu, Bouna Coundoul. I od razu uratował zespół od samobójczego trafienia Diawary.

Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Dziewięć minut później rzut wolny dla Zambii egzekwowany na długi słupek główką zamyka Sinkala, a piłkę do siatki posyła niepilnowany Mayuka. Nazwisko piłkarza Young Boys było zresztą najczęściej bodaj wykrzykiwanym przez francuskiego trenera Zambii. Pokrzykiwanie najwidoczniej zmotywowało Emmanuela Mayukę, ponieważ rozegrał bardzo dobre zawody.

Gdy wydawało się, że Senegal skarci śmiałość Zambijczyków, w 21. minucie Katongo obsłużył pięknym podaniem na wolne pole Kalabane'a. Ten z dziecinną łatwością minął Coundoula i po raz drugi w tym meczu kibice z Zambii mogli radośnie celebrować bramkę swoich ulubieńców.

Kolejne minuty to było klasyczne bicie głową w mur w wykonaniu Senegalu. Mur, w którym wydawało się nie być żadnych ubytków czy dziur.  Pięknie pierwszą połowę w wykonaniu Lwów Terrangi podsumował Demba Ba. Lider swojego zespołu wykonał nożyce jeszcze gorsze, niż w poprzednim meczu Fidjeu z Gwinei Równikowej.

Jak skończyła się pierwsza, tak zaczęła sie druga połowa. Od huraganowych ataków Senegalu, które jednak nie przynosiły skutku. Na boisku pojawili się kolejny strzelcy wyborowi, nieobecni w pierwszej części meczu. Najpierw Dia, później Pappis Cisse, którego pierwszy kontakt z piłką zakończył się strzałem w poprzeczkę.

Dopiero piętnaście minut przed końcem meczu udało się Senegalowi ustrzelić - jak się później okazało jedyną - bramkę. N'Daw zagrał miękko w pole karne do N'Doye, ten przyjęciem piłki ograł pilnującego go obrońcę i uderzył obok interweniującego Mweene. Na drugą bramkę nie starczyło już chyba sił.

Zambia mogła zresztą dobić Senegal, ale sposób, w jaki Chipolopolo wyprowadzili dwie ostatnie kontry w meczu wołał o pomstę do nieba. Nie wykorzystać dwóch sytuacji, gdzie wychodzi się najpierw trzech, a później czterech na dwóch to grzech śmiertelny. Zambia miała szczęście, że te niewykorzystane sytuacje nie miały czasu się zemścić.

I tak oto pierwsza sensacja turnieju stała się faktem. Senegal nie może sobie teraz więc pozwolić już na żadną wpadkę. Kibice bowiem nie są głupi i wiedzą, że tak silnej na papierze drużyny mogą już nigdy nie mieć.

---

Senegal - Zambia 1:2 (N'Doye 74' - Mayuka 14' Kalabane 21')

Gracz meczu: Oumar Kalabane (Zambia)

Więcej na ten temat: Puchar Narodów Afryki Senegal Zambia