Publicystyka: Siedem powodów, dla których Lewandowski zostanie objawieniem Bundesligi

2010-07-18 00:52:30; Aktualizacja: 13 lat temu
Publicystyka: Siedem powodów, dla których Lewandowski zostanie objawieniem Bundesligi
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

Niemieckie media, które zazwyczaj nie są skore do chwalenia polaków, a tym bardziej polskich piłkarzy, przejawiają niezwykle zachwycenie nowym nabytkiem Borussii Dortmund, Robertem Lewandowskim. Do tego sam tre(...)

Niemieckie media, które zazwyczaj nie są skore do chwalenia polaków, a tym bardziej polskich piłkarzy, przejawiają niezwykle zachwycenie nowym nabytkiem Borussii Dortmund, Robertem Lewandowskim. Do tego sam trener ekipy z Signal Iduna Park, Jurgen Kloop powiedział w jednym z wywiadów, że Robert jest jednym z najbardziej ekscytujących zawodników ostatniej dekady. Pochwały z jego ust nie mogą być aż tak bardzo przesadzone, wszakże Niemcy są bardzo powściągliwi w takich ocenach…

Jak to jest z polskimi piłkarzami wyjeżdżającymi na Zachód wszyscy wiedzą. Albo zupełnie się nie mogą odnaleźć w nowym środowisku i popadają w totalny marazm, albo idzie im całkiem nieźle. Od dłuższego czasu nie było jednak gracza, który wspiąłby się ponad tą „niezłość”. Wszelkie predyspozycje do tego, ma właśnie Lewandowski.

VII powodów, na których można zbudować przeświadczenie o tym, że Robert będzie prawdziwym objawieniem Bundesligi, sezonu 2011/2012:

I. Pierwszy powód, może nie najważniejszy, ale na początku dla Roberta naprawdę znaczący. To obecność w klubie Polaków - Łukasza Piszczka i Jakuba Błaszczykowskiego. Jedną z przyczyn tego, że grajkom po wyjeździe z polskiej ligi jest ciężko, to brak znajomości języka, całkiem nowe otoczenie, zupełnie inna mentalność. Jeśli chodzi o wprowadzenie do zespołu i aklimatyzacje, Robert będzie mógł liczyć na pomoc i to w podwójnej sile.

II. Wśród wielu naszych ligowców, którzy zasmakowali gry na obczyźnie, panuje przeświadczenie, może nawet graniczące z pewnością, że za wszelkie zło, którego doświadczyli rzekomo za granicą, odpowiada nie kto inny jak trener, nieprzychylny i specjalnie forujący innych, do tego słabszych. Być może niektórzy szkoleniowcy rzeczywiście nie darzą naszych rodaków nadto sympatią, ale nie w stopniu prowadzącym do uogólnień. Zresztą żaden trener celowo nie osłabia swojej drużyny, sadzając na ławce lepszych niż nominowanych do podstawowej jedenastki piłkarzy. Jednak Lewandowski, o stosunek Jurgena Kloppa wobec niego - nie musi się martwic. Świadczą o tym wypowiedzi medialne - to raz. Do tego, co widać po wzmocnieniach, Klopp polonofobem raczej nie jest – to dwa.


Bramka Lewandowskiego z przewrotki w sparingu z Sportfreunde Lotte:




III. Popularność. Jednym krępuje nogi, innych unosi niczym zwiewny obłok, dodając na boisku mocnego powera. Z poznańskiego doświadczenia wywnioskować można, że Lewandowski jest raczej tym drugim typem. Może nie całkowicie, ale presja tłumu i oczekiwań go nie przygniata. To na pewno. Były napastnik Lecha, mimo młodego wieku w głowie ma już poukładane i tą całą sodówkę ma za sobą. Bundesliga mu nie powinna zaszkodzić.

IV. Jeśli popatrzeć wstecz, to nasze strzeleckie tradycje u sąsiadów zza zachodniej granicy, odcisnęły piętno wyraźniejsze, niż w jakiejkolwiek chyba europejskiej lidze. Z tych poważniejszych. No bo kto inny, jak nie kibice niemieccy oklaskiwali Mirosława Okońskiego, Jana Furtoka czy Andrzeja Juskowiaka. No i nie zapominajmy o Ebim Smolarku, przykładzie z samej Westfalli. Sezon 2005/2006 miał przecież bardzo dobry, zakończony z 13 golami na koncie. W Niemczech nasi snajperzy potrafią trafiać do celu. Lewandowski pasuje niewątpliwie na kontynuatora tej tradycji.

V. Liga fajna, koledzy z zespołu tworzą namiastkę ojczystego kraju. Sam klub jeśli wysilić mocno wyobraźnię, może być takim niemieckim Lechem w maxi powiększeniu, jeśli chodzi o marketing czy podejście do kibiców. W sumie raczej bardziej adekwatne jest stwierdzenie, że Lech to taka Borussia w pomniejszeniu. To na stadion Lecha w polskiej ekstraklasie, tak jak na obiekt Borussii w lidze niemieckiej, przychodzi najwięcej kibiców. Jest podobna moda na zespół, miasto żyje piłką nie tylko w czasie meczu. W takiej atmosferze będzie Robertowi na pewno łatwiej.

VI. Wielu fachowców, pseudo fachowców i nie tylko, zastanawiało się, czy to jest ten moment. Ta odpowiednia chwila, by „Lewy” spróbował sił w bardziej wymagającej lidze. Warto jednak zadać inne pytanie. Jak nie teraz to kiedy? Pociąg nie będzie czekał na stacji wiecznie. Osiągnął w polskiej lidze co mógł. Jest królem strzelców i mistrzem polski. Idealny moment by spakować walizki i uciekać przed - jak ja to nazywam - syndromem „przekiszenia”. W naszej ekstraklasie ciągle do tego dochodzi. Paweł Brożek być może już nigdy nie dostanie propozycji z zagranicy, jeśli nawet to ciężko będzie mu zrobić karierę (może trochę za wielkie słowo) do jakiej był predestynowany. Maciej Żurawski też wyjechał zdecydowanie za późno. Stać go było tylko na jeden bardzo dobry sezon. W tej chwili były napastnik Lecha, nie zdążył jeszcze przesiąknąć na wskroś beznadziejnością polskiej ligi. To jest jego wielkim atutem, w walce o miejsce w podstawowej jedenastce Borussii.

VII. Wreszcie należy wziąć pod uwagę samego Roberta. Roberta piłkarza. Bez wysiłku można skompletować zestaw cech, jakie powinien posiadać zawodnik europejskiej klasy. I „Lewy” posiada duża ich cześć. Jest wszechstronny. Potrafi zgrać piłkę do partnera, wykorzystać podanie z głębi, wreszcie samemu stworzyć akcje. Posiada nie małą szybkość i dobrą technikę użytkową. Przede wszystkim jednak, cechuje go duża boiskowa i nie tylko - o czym była mowa wcześniej - inteligencja. Na murawie dokonuje najlepszych możliwych wyborów. Jeśli mięlibyśmy wybrać najbardziej „europejskiego” zawodnika z naszej ligi, to z pewnością padłoby na byłego snajpera „Kolejorza”.

Paweł Konar
Więcej na ten temat: Niemcy Publicystyka