„Sroki” mogą zaskoczyć, czyli kolonia holendersko-francuska
2015-07-22 00:15:41; Aktualizacja: 9 lat temuMija powoli pierwszy miesiąc letniego okienka transferowego. Kluby Premier League się zbroją, ale to jedno wzmocnienie Newcastle zasługuje na kilka osobnych słów. To oczywiście zakup Georginio Wijnalduma z PSV Eindhoven.
Nie powiem, że jako bezstronnego obserwatora Premier League i Eredivisie przejście 24-latka na St James' Park mocno mnie zdziwiło. Sam pomocnik wybrał przecież ofertę niemal spadkowicza, drużyny, która do końca musiała drżeć o utrzymanie, które „Sroki” ostatecznie zapewniły sobie dopiero 24 maja, w ostatniej kolejce minionego sezonu. Mocno zaskoczyło mnie, że wychowanek PSV nie wybrał zamiast tego gry w Lidze Mistrzów w klubie, któremu tak wiele zawdzięcza.
Mistrz Holandii pozbył się swojego lidera za 14,5 miliona funtów, co akurat dla mnie jest sumą… dość śmieszną, patrząc na wszechogarniające nas wielomilionowe transfery np. Brazylijczyków, którzy w ostatnich latach są mniej niż wielcy.
Jeśli chodzi o samo Newcastle, to jeszcze niedawno mówiliśmy o francuskiej kolonii prowadzonej przez Alana Pardew, tak zaraz powiemy o kolonii holenderskiej Steve’a McClarena. Krul, Janmaat, Anita, De Jong i teraz jeszcze Wijnaldum. Co łączy wszystkich tych piłkarzy? Otóż wszyscy błyszczeli w Eredivisie. Po trafieniu do Premier League, nie wszyscy z nich radzili już sobie jednak tak dobrze. Ciekawe, jak będzie wyglądać sytuacja w przypadku 24-letniego ofensywnego pomocnika. Jeśli zaliczy podobny sezon co ten ostatni w PSV (18 goli i sześć asyst we wszystkich rozgrywkach), to z pewnością ma szansę już za rok sięgnąć poziom wyżej.Popularne
W Newcastle ogólnie tworzy nam się ciekawa ekipa. Jeśli wszyscy będą zdrowi, to naprawdę powinna ona powalczyć o coś więcej niż utrzymanie, tak jak to było w poprzednim sezonie. Większość tych zawodników w poprzednich swoich klubach (w innych ligach, głównie francuskiej i holenderskiej) grali naprawdę wyśmienicie, niepojęte jest więc to, że w czarno-białych barwach nagle „zaniemówili”.
Jeśli Steve McClaren nie doprowadzi opcji francusko-holenderskiej do sukcesu, to na St James' Park strategię trzeba będzie chyba jednak zmienić. Anglik jest osobą, która ma wszystko, by zrobić z Newcastle dobry wynik. W ostatnim sezonie był o krok z Derby County od tego, żeby wywalczyć z tym klubem awans do barażów o Premier League. Z 54-latkiem z pewnością mogą się dobrze dogadywać Holendrzy, gdyż dwukrotnie był on w przeszłości szkoleniowcem Twente i to raz z niezłym skutkiem, bo w 2010 roku doprowadził ten klub do mistrzostwa kraju.
Ten sezon będzie dla Newcastle kluczowy. Klub musi wykaraskać się z marazmu, który wpadł mimo całkiem obiecujących transferów i rzeszy fanów. I mimo, że pewnie wielu z Was uzna mnie za wariata, to „Sroki” są w stanie chociaż w pewnej części zbliżyć się do największego sukcesu ostatnich lat, czyli piątego miejsca w 2012 roku.