Stokowiec po porażce z Piastem. „Od razu chcielibyśmy wskoczyć do nieba”
2019-04-20 20:30:00; Aktualizacja: 5 lat temuPiotr Stokowiec nie ukrywał niezadowolenia po zanotowaniu drugiej z rzędu porażki na finiszu rozgrywek LOTTO Ekstraklasy, ale wciąż pozostaje optymistą przed kolejnymi pojedynkami w grupie mistrzowskiej.
Lechia Gdańsk przegrała przed własną publicznością z Piastem Gliwice (0:2) swój pierwszym mecz w tym sezonie i w przypadku dobrego wyniku zanotowanego przez Legię Warszawa w starciu z Cracovią może stracić pozycję lidera w ligowej tabeli na rzecz obrońcy mistrzowskiego trofeum.
Dla „Biało-Zielonych” była to jednocześnie druga porażka z rzędu w LOTTO Ekstraklasie, ponieważ ekipa z województwa pomorskiego musiała uznać wyższość Cracovii (2:4) w spotkaniu kończącym rywalizację w fazie zasadniczej.
Piotr Stokowiec przyznał na pomeczowej konferencji prasowej, że ostatnie potknięcia jego zespołu nie mogą przekreślić ich całej pracy, bo wciąż mają wiele rzeczy do wygrania i muszą teraz wykorzystać sportową złość do poprawienia osiąganych przez siebie rezultatów.Popularne
- Nie tak sobie wyobrażaliśmy te święta. Ten mecz, szczególnie w I połowie, nie był pod naszą kontrolą tak, jak byśmy chcieli. Popełnialiśmy za dużo prostych błędów i pozbywaliśmy się piłki. Graliśmy niedokładnie i presja nas przygniotła. Najważniejsze mecze dopiero przed nami. Jeszcze niczego nie wygraliśmy, ale też nie przegraliśmy. W drugiej połowie meczu z Piastem pokazaliśmy, że potrafimy grać mając jednego zawodnika mniej na boisku. Z taką jakością i determinacją mieliśmy grać od początku. Nie jestem smutny tylko zły, ale jesteśmy gotowi do dalszej walki, a gra o najwyższe cele jest w naszym zasięgu. Jesteśmy przygotowani fizycznie i mentalnie, a drużyna jest w dobrej kondycji. Nie wiem czy kibice i eksperci rozdali już medale, ale my jesteśmy ambitni, tak tego nie zostawimy i nie odpuścimy. Tanio skóry nie sprzedamy - powiedział szkoleniowiec Lechii.
46-letni trener odniósł się także do zarzutu, że prowadzona przez niego drużyna nie radzi sobie we właściwy sposób z presją na finiszu rozgrywek.
- Ona pojawiała się też w niektórych meczach, w różnych fazach sezonu. Dla nas bycie liderem to ciągle nowe doświadczenie, ale stać nas na to by dominować i grać. Było za dużo niedokładności, ale w drugiej połowie pokazaliśmy, że potrafimy grać mimo zawodnika mniej. Musieliśmy się ratować roszadami po czerwonej kartce, ale druga połowa napawa optymizmem. Nie jestem smutny, tylko zły. Zwycięstwo było w zasięgu ręki i granie o najwyższe cele też w nim jest - przyznał Stokowiec, który dodał ponadto, że klub czeka jeszcze długa droga, aby naprostować wszystkie sprawy związane z jego funkcjonowaniem we właściwy sposób.
- Nie mam czasu na to, żeby się zamartwiać. Nie decydowaliśmy się na transfery w okienku zimowym. Od razu chcielibyśmy wskoczyć do nieba i bić się o najwyższe cele, ale klub to nie jest tylko pierwsza drużyna. Lechia powoli odbudowuje swoją markę. Sprawy organizacyjne też są w coraz lepszym porządku i to fakt, z którym chcieliśmy się uporać. Wiemy, że trzeba było naprostować wiele spraw i ten proces trwa. Jako trener to rozumiem i wolę mieć 14 zawodników, którzy wiedzą czego chcą niż 20 niezdecydowanych, spełniających rolę treningową. W takich piłkarzach jak Żukowski, Fila czy Sopoćko jest przyszłość i ja w nich wierzę - zakończył opiekun ekipy z Gdańska.