Strzelecka impotencja Górnika i totalna apatia gospodarzy. Remis przy Kałuży

2016-04-02 20:15:31; Aktualizacja: 8 lat temu
Strzelecka impotencja Górnika i totalna apatia gospodarzy. Remis przy Kałuży Fot. Transfery.info
Źródło: transfery.info

Po pierwszym dzisiejszym spotkaniu, jakim była rywalizacja (choć chyba to za duże słowo) Termaliki i Korony, w ciemno można było przypuszczać, że mecz Cracovii z Górnikiem Łęczna pokaże rozgrywki Ekstraklasy od tej lepszej, pozytywnej strony.

I tak też było w pierwszej połowie. Piłkarze nie równali do przykrego bezładu, jaki obserwowaliśmy w Niecieczy, choć trzeba również powiedzieć, że zaprezentowanie podobnego poziomu gry byłoby niemałym wyzwaniem.

Już w 9. minucie spotkania obserwowaliśmy pierwszą zmianę. Uraz mięśniowy Deleu skutkował tym, że Brazylijczyk nie mógł kontynuować gry. Jego miejsce zajął Tomas Vestenicky, który jeszcze przed przerwą reprezentacyjną dał zapisać się w pamięci kibicom fenomenalną bramką zdobytą z Pogonią. Dzisiaj również dało się zauważyć, że Słowak może poszczycić się całkiem szeroką gamą umiejętności oraz, może przede wszystkim, sporą inteligencją. Świeżo po wejściu pokazał swój spryt, gdy odpuścił walkę w powietrzu z Bozicem i doskonale odczytał zamiar stopera Łęcznej, który zagrał piłkę w kierunku Pruchnika. Młody napastnik przejął piłkę i błyskawicznie posłał ją w kierunku Cetnarskiego, który nie wykorzystał dogodnej okazji. Chwilę później osamotniony w polu karnym został Polczak, ale poprzeczka uchroniła Prusaka przed wyjęciem piłki z siatki. Bramkarz Górnika zastępował w dzisiejszym meczu Bartkusa, który nie znalazł się nawet w kadrze meczowej.

To nie była jedyna zmiana w szeregach Górnika. Pierwszy raz wspólnie od początku spotkania zagrali Śpiączka i Świerczok, a w środku pola zameldowali się Tymiński i Nowak.

W 35. minucie o włos od strzelenia gola byli goście. Błąd, zresztą niepierwszy, popełnił Jaroszyński, który zagrał wprost pod nogi Bonina, a ten solidnie huknął z dystansu, jednak nie wystarczyło to na wpisanie się na listę strzelców.

W pierwszej części gry nie można było narzekać na ilość sytuacji, jednak skuteczność pozostawiała już wiele do życzenia. Po przerwie stroną dominującą był Górnik. Bardzo rzucało się w oczy to, że gospodarze sprawiali wrażenie, jakby wpadli w amnezję i totalnie wymazali z pamięci to, jak dobrze potrafią konstruować atak pozycyjny. Na pewno nie pomagała im fatalnie przygotowana murawa, jednak jest to już stały element boiska przy Kałuży, który nie powinien absolutnie nikogo dziwić.

Otwarta gra skutkowała tym, że „Duma Lubelszczyzny” raz po raz wychodziła z groźnymi kontratakami, jednak fatalnie je finalizowała. W 56. minucie Świerczok z bardzo bliskiej odległości nie trafił w futbolówkę, a kwadrans później jego nieporozumienie ze Śpiączką skutkowało tym, że zaprzepaścili kolejną „setkę”.

Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem i bez wątpienia jest to wynik, który powinien satysfakcjonować gospodarzy. Zagrali dzisiaj jedno z najgorszych spotkań w sezonie i zdobyty dzisiaj punkt powinni traktować jako dar od losu. Łęcznianie natomiast przerywają fatalną serię czterech porażek z rzędu, a dzisiejsze niewykorzystane sytuacje na pewno wywołają w szeregach Górnika sporą dozę piłkarskiej złości.