TOP 5 transferów, do których nie doszło z „dziwnych” powodów

2024-11-09 11:57:56; Aktualizacja: 2 tygodnie temu
TOP 5 transferów, do których nie doszło z „dziwnych” powodów Fot. Nicolo Campo / Shutterstock.com
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

Przeprowadzanie transferów zawodników między klubami piłkarskimi może wydawać się prostym procesem. W praktyce jednak wiele zależy nie tylko od finansowego porozumienia stron, ale też od samych piłkarzy oraz... zaskakujących okoliczności. Przedstawiamy pięć najdziwniejszych sytuacji, które sprawiły, że do transferów nie doszło, choć było już bardzo blisko.

Erupcja wulkanu wstrzymuje transfer Roberta Lewandowskiego do Blackburn

Jak wszyscy doskonale wiemy, pierwszym zagranicznym klubem w karierze Roberta Lewandowskiego była Borussia Dortmund. Nie każdy jednak pamięta, że jej miejsce w piłkarskim CV najlepszego polskiego napastnika w historii mógł zająć inny klub – Blackburn Rovers. Anglicy starali się bowiem sprowadzić do Premier League kapitana naszej reprezentacji w tym samym 2010 roku, w którym ostatecznie trafił na Signal Iduna Park z Lecha Poznań.

Dlaczego jednak do tego nie doszło? Z powodu… erupcji islandzkiego wulkanu o niemożliwej do wypowiedzenia dla nas nazwie Eyjafjallajökull.

Chmura pyłu, która powstała w wyniku wspomnianego zdarzenia, w bardzo dużym stopniu utrudniła podróżowanie samolotami milionom ludzi z całego świata, w tym również „Lewemu”, będącego już „po słowie” z ówczesnym menadżerem Rovers, Samem Allardyce'em A to właśnie tym środkiem transportu miał on dotrzeć do Anglii, by obejrzeć stadion Ewood Park (stadion Rovers) i najpewniej niedługo później zostać piłkarzem tego klubu.

Uroda (lub jej brak) Ronaldinho przeszkodą w jego przejściu do Realu Madryt

Można go lubić albo nie, ale wszyscy muszą się zgodzić – Florentino Perez to facet z głową do interesów. Potrafił bowiem stworzyć potęgę Realu Madryt nie tylko pod względem sportowym, ale też finansowym. Hiszpan już dawno temu wiedział, jak ważny w przypadku piłkarzy jest wizerunek, dlatego przy transferach poszczególnych zawodników brał pod uwagę zarówno umiejętności przez nich prezentowane, jak i… ich urodę.

Mając zatem możliwość ściągnięcia przed laty do stolicy Hiszpanii Davida Beckhama z Manchesteru United i Ronaldinho z Paris Saint-Germain, postawił na Anglika, tłumacząc, że jednym z powodów takiej decyzji był korzystniejszy wygląd dawnego kapitana reprezentacji „Synów Albionu”.

Perezowi zależało na tym, by jego ukochany Real stał się bardziej popularny w Azji, a jego zdaniem nie byłoby to możliwe z Ronaldinho jako nową gwiazdą klubu, ponieważ kibice z Japonii, Chin i innych krajów nie zakochaliby się w nim tak, jak w przystojniejszym Beckhamie.

Niechęć Zlatana Ibrahimovicia do bycia „testowanym” niweczy plan transferowy Arsenalu

Zlatan Ibrahimović to zdecydowanie jeden z najbardziej pewnych siebie piłkarzy w historii futbolu. Niektórzy twierdzą nawet, że w jego przypadku można mówić już o arogancji. I trzeba przyznać, że jest w tym trochę racji, a duże ego byłej gwiazdy między innymi Interu Mediolan i Barcelony dawało o sobie znać już na bardzo wczesnym etapie kariery napastnika. Kiedy bowiem jeszcze występował w Malmö FF, bardzo chętny na jego pozyskanie z tego szwedzkiego klubu był Arsenal. Czemu więc to się nie wydarzyło?

„Ibra” opowiedział po latach, że zdążył dostać od „Kanonierów” koszulkę na zachętę i był nawet w ich ośrodku szkoleniowym, ale nie podobało mu się podejście do jego osoby Arsène'a Wengera.

Legendarny szkoleniowiec chciał bowiem poddać utalentowanego gracza szeregowi różnych testów, co zdenerwowało Zlatana i ostatecznie sprawiło, że nie trafił do północnego Londynu.

Czas pokazał jednak, iż późniejsza gwiazda futbolu ceniła się wysoko niebezpodstawnie, a francuski szkoleniowiec na pewno niejednokrotnie żałował, że nie podjął ryzyka i nie zaproponował Szwedowi podpisania kontraktu po mniej wnikliwej analizie jego umiejętności.

Awaria faksu stopuje przeprowadzkę Davida de Gei do Realu Madryt

Jeśli wierzyć różnym źródłom, ostatniego dnia sierpnia 2015 roku David de Gea miał stać się nowym golkiperem Realu Madryt. „Miał”, ale się nie stał, ponieważ do potwierdzenia porozumienia między „Los Blancos” a ówczesnym klubem Hiszpana, Manchesterem United, zabrakło… 20 sekund. Dokumenty niezbędne do potwierdzenia zawarcia transakcji między klubami zostały bowiem przesłane za późno z powodu awarii faksu wykorzystywanego na Old Trafford, a zatem mocno przestarzałego już urządzenia, a to właśnie ono – zgodnie z przepisami – musiało zostać w tym celu wykorzystane.

Szkoda, że w dobie superszybkiego Internetu „Czerwone Diabły” nie mogły skorzystać właśnie z jego możliwości… Bo gdyby tak się stało, na pewno zdołałyby one dobić targu z Realem. A że dokumenty zostały dostarczone do Madrytu nie 31 sierpnia 2015 roku, lecz 20 sekund po północy, czyli, gdy letnie okienko transferowe zostało już zamknięte, sfinalizowanie transferu okazało się niemożliwe.

Najpopularniejszych polskich operatorów zaś skłonił on do tworzenia różnego rodzaju zakładów specjalnych związanych z transferami piłkarzy. A skoro o nich mowa, warto wspomnieć, że na polskim rynku legalnych operatorów funkcjonują między innymi:

Emmanuel Adebayor pozostaje w Tottenhamie przez brak znaku od… Boga

Emmanuel Adebayor, podobnie jak miliony innych Afrykańczyków, jest osobą głęboko wierzącą. I to do tego stopnia, że swego czasu nie zdecydował się przejść z Tottenhamu do Aston Villi z powodu braku znaku od Boga, który potwierdziłby słuszność decyzji Togijczyka o jego przeprowadzce do Birmingham. Nie wiemy tylko – i mówimy tutaj serio oraz z całkowitym szacunkiem dla wiary byłej gwiazdy m.in. Arsenalu – jakiego rodzaju „sygnału” oczekiwał on od Stwórcy. Liczył na zobaczenie gorejącego krzewu, proroczy sen czy może coś bardziej przyziemnego? Niemniej, choć ostatecznie z jego transferu do AV nic nie wyszło, po pewnym czasie i tak wreszcie opuścił szeregi „Kogutów”.

***

Tekst reklamowy

Więcej na ten temat: Współpraca