Vadis: Mogłem odejść już zimą, ale wcześniej dałem słowo Legii
2017-10-31 21:07:23; Aktualizacja: 7 lat temu Fot. Transfery.info
Vadis Odjidja-Ofoe opowiedział w wywiadzie dla „Sport.pl” o swoim odejściu z Legii.
Belgijski pomocnik w poprzednim sezonie reprezentował barwy Legii Warszawa, w której odbudował się po trudnym dla siebie okresie w Norwich City. Odjidja-Ofoe rozegrał w stolicy Polski wiele bardzo dobrych spotkań, przyczyniając się znacznie do obrony tytułu mistrzowskiego. Po roku w LOTTO Ekstraklasie zdecydował się odejść do Olympiakosu Pireus.
Transfer do Grecji poprzedziło medialne zamieszanie, próby zatrzymania Belga w Legii oraz negatywne testy medyczne w Krasnodarze. 28-latek opowiedział w rozmowie z dziennikarzem „Sport.pl” Sebastianem Staszewskim o tych gorących momentach oraz niedoszłym transferze do Major League Soccer. Całość TUTAJ.
- Oferta z New York City FC pojawiła się w okresie świątecznym. Rozmawialiśmy z kilkoma klubami, ale Amerykanie byli bardzo konkretni. Zadzwonił do mnie nawet trener Patrick Vieira. Chciałem odejść już wtedy, bo gra w MLS to jedno z moich marzeń. Chciałbym spróbować amerykańskiego stylu życia, poza tym Nowy Jork to wspaniałe miasto. Rodzina namawiała mnie na transfer. Ale pomyślałem, że skoro obiecałem Legii iż zagram w niej cały sezon, to wywiąże się z tego słowa. Chciałem zostać mistrzem Polski więc podziękowałem Amerykanom. Nie mam pretensji, że tamta oferta została odrzucona. Ale zatrzymywanie mnie po sezonie nie było fair. Szczególnie, że ja się z umowy wywiązałem.
- Transfer obiecał mi jeden z właścicieli, Bogusław Leśnodorski, a nie chciał się na niego zgodzić drugi. Rozumiem różne zawirowania w klubie, ale ja dostałem słowo od Legii, nie od prywatnej osoby. Chociaż wiem, że prezes Dariusz Mioduski nie chciał mnie puścić, uważał, że jestem ważną częścią drużyny. Najważniejsze jednak, że wszystko zakończyło się jak na dżentelmenów przystało. Czy rozważałem pozostanie? Nie.
- Oblane ze względu na kolano testy w Krasnodarze? To tak wielka bzdura, że trudno mi ją komentować. To była długa i nieprzyjemna historia. Zakończyła się kłamstwem. W Legii rozegrałem cały sezon, w Olympiakosie występuję w każdym meczu, ale nagle na kilkanaście godzin zepsuło mi się kolano… Nic głupszego bym nie wymyślił. Byłem w szoku, gdy Rosjanie puścili w świat taką wersję. Zagrali bardzo nie fair, bo mogli mi tym zaszkodzić.
- Ustalenia, które zostały mi przedstawione przed wylotem do Austrii, były inne. Na początku wszyscy byli mili, zgadzali się na nasze żądania. Kiedy jednak przyleciałem na negocjacje pewne rzeczy się zmieniły. Przeszedłem badania, wszystko było dobrze, i w nocy zasiedliśmy do rozmów. Nagle mniejsze pieniądze miał dostać mój ojciec, mój agent, nawet ja. W kontrakcie pojawiły się różne zapisy, które mi nie odpowiadały. Zaczęły się przepychanki. W końcu oni powiedzieli, że mam kłopot z kolanem, więc chyba nie dojdziemy do porozumienia. Nie to nie. Spakowaliśmy się i wsiedliśmy do samolotu.
- Ale jeśli mam być szczery to od początku miałem złe przeczucia. Wiesz czym różniło się podejście ludzi z Krasnodaru od tego, jakie zastałem w Pireusie? Kiedy tu przyleciałem, z lotniska odebrał mnie uśmiechnięty facet, któremu buzia się nie zamykała. Kiedy natomiast przyleciałem do Austrii, gdzie trenował Krasnodar, pan, który mnie podrzucał do hotelu, nie odezwał się słowem, nie powiedział nawet „dzień dobry”. Nieprzyjemnie się zaczęło i nieprzyjemnie się skończyło.