Wywiad z Bogusławem Wyparło, Marcinem Adamskim i Zdzisławem Leszczyńskim
2008-08-02 16:29:11; Aktualizacja: 16 lat temu<b>O celach na ten sezon, o tym jak wygląda nowa drużyna i czy ŁKS stać na utrzymanie w lidze, a także o ligowym bałaganie, przed rozpoczęciem rozgrywek, rozmawialiśmy z 3 kluczowymi piłkarzami ŁKS: Bogusławem (...)
- Witam bardzo serdecznie panie Bogusławie.
- Witam.
- Jakie są pana oczekiwania przed tym sezonem?
- Spokojnie utrzymać się w lidze, by nie było takich zawirowań jak w ostatnim roku.
- Co pan sądzi o nowych zawodnikach?
- To się wszystko okaże w czasie gry, trudno jest powiedzieć jak szybko się wkomponują w zespół i czy się w ogóle wkomponują. Także to wszystko wyjdzie w ,,praniu”.
- Jeśli chodzi o zawirowania ligowe, odłożenie inauguracji, choć dla ŁKS jest to plus, ponieważ macie więcej czasu na zgranie się. Jak pan to odbiera?
- Z jednej strony jest to niedobrze, z drugiej strony jak pan powiedział jest to dla nas korzystne, bo nie mamy 8 podstawowych zawodników, którzy grali w zeszłym sezonie, a mamy 8 nowych, więc na pewno ten czas, który teraz przez PKOL został nam podarowany działa na naszą korzyść, gdyż możemy się lepiej zgrać i myślę, że będzie to z pożytkiem dla zespołu.
- Pan jako kapitan drużyny, powinien budować morale zespołu, wszyscy kibice uważają pana za symbol ŁKS. Zamierza pan zostać tu już do końca swojej kariery?
- Tak, porozumiałem się z panem Goszczyńskim na temat kontraktu bezterminowego, także zostaję w ŁKS do końca.
- Życzę panom powodzenia i utrzymania się w lidze.
- Nie dziękujemy żeby nie zapeszyć.
- Witam panie Marcinie.
- Dzień dobry
- Co pan sądzi o nowej drużynie, bo odeszło 8 zawodników, a 8 przyszło?
- Wie pan, na początku nie wyglądało to zbyt ciekawie. Naprawdę ja, nie tylko ja i trener, a także inni zawodnicy, wszyscy mieliśmy obawy jak to będzie wyglądać. Wiadomo 8 ludzi odchodzi, więc musi się to jakoś odbić. Myślę jednak, że w tej chwili wygląda to lepiej. Trener Chojnacki znany jest z tego, że potrafi zrobić coś z niczego. Przyszło wielu młodych chłopaków, zostało 3 starszych zawodników: Bodziu Wyparło, ja i Mladen Kascelan, takich grających, oprócz tego mamy wielu młodych chłopaków, więc jest to taka mieszanka rutyny z młodością, ale teraz widzę po tych sparingach oraz treningach, że zaczyna to coraz lepiej funkcjonować. Bardzo dobrze trenujemy pod okiem wyżej wspomnianego trenera. Oczywiście wszystko zweryfikuje liga.
- Pan jako gwiazda drużyny, bogata kariera piłkarska, jest jednym z liderów ŁKS.
- Gwiazdy są na niebie (śmiech)
- Ma pan zamiar zostać w ŁKS do końca kariery, czy ma pan jeszcze ochotę na jakąś piłkarską przygodę?
- Nie. Podpisałem 4-letni kontrakt z ŁKS, czuję się tutaj bardzo dobrze, można powiedzieć rewelacyjnie, nie wiem jak to będzie jak będą jakieś gorsze wyniki, czego nie zakładam, w tej chwili ostatnią rundę zagraliśmy bardzo dobrze, niespodziewanie utrzymaliśmy ŁKS, muszę powiedzieć, że atmosfera w klubie i wśród kibiców jest bardzo dobra i mam nadzieję, że tak pozostanie.
- Rycerze wiosny zawsze grają lepiej wiosną.
- Mam nadzieję, że wiosną będziemy grali tak dobrze jak do tej pory i dołożymy do tego dobrą jesień.
- Czyli wypada Wam życzyć utrzymania w środku tabeli.- Ja mam nadzieję, że się w ogóle utrzymamy, nie koniecznie w środku, bo po takich przetasowaniach będzie ciężko. Wszyscy nas w tym momencie stawiają w gronie spadkowiczów. Oczywiście my robimy swoje i nie słuchamy tego. Dobrze, że tak ludzie mówią, że tak nas określają, nie mamy presji, przyda się to być może tym młodym chłopakom. Oczywiście wymagania kibiców są i tak bardzo duże, ale mam nadzieję, że Ci chłopacy sprostają tym wymaganiom.
- Życzę panom utrzymania w lidze i panu osobiście utrzymania tak wysokiej formy jaką prezentował pan do tej pory w lidze.
- Ja również mam taką nadzieję. Nie chcę składać już żadnej deklaracji, że się utrzymamy. Ostatnio złożyłem taką deklarację, na szczęście się udało. Teraz nie chcę już tego robić. Nie chcę by była taka sama sytuacja po jesieni. Chcę żebyśmy mieli bezpieczniejsze miejsce i więcej punktów zdobytych.
- Powodzenia
- Dziękuję bardzo.
- Witam panie Zdzisławie.
- Witam.
- Co pan sądzi o zespole, a właściwie nowym zespole ŁKS, bo aż 8 zawodników odeszło więc inaczej nie da się tego nazwać.
- Powiem tak. Tutaj co pół roku się drużyna zmienia. 3-6 zawodników nowych przychodzi. Co pół roku budowany jest nowy zespół. Sami do końca nie wiemy, na czym bazujemy i jaki poziom sobą prezentujemy.
- Pan postanowił zostać jeszcze na jeden sezon, dlaczego?
- Dlaczego? Wiadomo, że raczej, a właściwie na pewno nie będę grał, tak jak w ostatnim sezonie gdzie raptem zagrałem w trzech meczach i to w niepełnym wymiarze, a zostałem być może dlatego, by przypilnować tego wszystkie od środka. Sam nie wiem, trudno mi powiedzieć.
- Czy po zakończeniu kariery planuje pan jeszcze tutaj zostać w ŁKS i np. tak jak Tomek Kłos zająć się menedżerką?
- Na pewno nie. Znaczy są jakieś tam plany, bym tu pozostał i pracował, ale na pewno w innej formie i na innych zasadach niż Tomek, bo nie może być 2 menedżerów. Jest tylko jedno miejsce na kogoś takiego. Zobaczymy jak to będzie.
- Pańska kariera powoli zbliża się już do końca.
- Nie no już dawno minęła (śmiech)
- Bez przesady jeszcze trwa. Z czego pan się najbardziej cieszy w swojej karierze?
- O Jezu. To musi być koniecznie związane ze sportem?
- Nie, niekoniecznie. Z czego pan jest najbardziej zadowolony w całym swoim życiu?
- Z żony, dzieci, rodziny.
- A czy w karierze jest coś czego pan żałuje? Np. jakiś krok, którego pan nie zrobił a mógł zrobić?
- Znaczy jeśli byśmy tak popatrzyli, to zawsze jest coś czego można się doszukać i czegoś żałować. Ale uważam, że nie. Osiągnąłem to co chciałem, być może nie za wiele, ale cieszę się z tego co mam.
- ŁKS po ogromnych tarapatach, kłopoty finansowe, kłopoty ze stadionem, wychodzi teraz na równą. Widać szansę dla tego zespołu. Sądzi pan, że te utrzymanie będzie łatwe czy trzeba będzie ciężko o nie walczyć?
- Tu jest takie powiedzenie dla tego klubu: czym gorzej tym lepiej. Myśleliśmy, że rozpoczniemy rozgrywki zgodnie z planem, z meczem ze Śląskiem. Widać było, że wszyscy chłopcy są tak naładowani, teraz to wszystko osiadło, bo nie wiadomo kiedy ta liga się zacznie. Na pewno pierwsze 3, 4 mecze pokażą jak będzie, jeżeli to wszystko dobrze zapali, złapią trochę punktów, to chłopcy uwierzą w swoje możliwości i naprawdę będzie to nieźle wyglądało.
- Nie wypada nie zapytać, jakie miejsce w pana życiu zajmuje ŁKS, ponieważ jest to kawał pana historii.
- Jakby nie patrzeć zaczynałem tutaj w 88’. Że tak powiem zrobiłem koło jakby nie patrzeć. Nie jestem z Łodzi, jestem z Pabianic. Ligową, dużą piłkę zaczynałem właśnie tutaj. Tutaj zaczynałem, tutaj wróciłem i tutaj na pewno skończę.
- A czy nie myślał pan kiedyś o jakimś wyjeździe za granicę?
- To można by było odnieść do tego poprzedniego pytania o to czy czegoś żałuję. Ale nie. Na dzień dzisiejszy niczego nie żałuję.
- Bardzo słusznie. Dobrze, że cieszy się pan tym co jest, tym co pan osiągnął.
- Dużo osiągnąłem, sporo świata się zwiedziło, wiele rzeczy się w życiu widziało.
- Można powiedzieć, że pan jest takim łódzkim Paolo Maldinim.
- Nie no bez przesady (śmiech). Chyba, że chodzi o wiek.
- I o znaczenie dla zespołu.
- M.in. właśnie dlatego tutaj zostałem, żeby konsolidować tutaj troszeczkę starszych i tych bardzo młodych.
- Jak pan tak patrzy na tych wszystkich młodych zawodników, którzy tutaj przychodzą, którzy są w szkółce piłkarskiej, widzi pan w nich potencjał? Sądzi pan, że to jest przyszłość dla ŁKS?
- ŁKS kiedyś bazował i to bardzo na swoich wychowankach. Przychodziły 1, góra 2 osoby z zewnątrz i to było uzupełnienie. Natomiast teraz patrząc tutaj w pierwszoligowej kadrze tej, która będzie grała, nie patrzę 24 osoby tylko 16, jest tylko 1 wychowanek. Jeden, bo nie liczę siebie i nie liczę Bodzia, bo my nie jesteśmy wychowankami, jesteśmy związani emocjonalnie z klubem. Tylko jeden wychowanek trenuje z klubem więc o czym to świadczy?
- Czyli uważa pan, że nie idzie to w najlepszym kierunku?
- Może się to zmieni, ponieważ przyszło sporo zawodników z tej Młodej Ekstraklasy. Przyszło paru młodych, ciekawych chłopców, oby ich jak najwięcej do nas przychodziło i sobą coś prezentowali.
- Na przekroju tych wszystkich lat co pan sądzi na temat polskiej ligi, bo wiadomo, że na przełomie tych wszystkich lat się zmieniało.
- Przychodzi dużo młodzieży, mają duże ambicje, wygórowane, ale niekiedy nie idzie to w parze z umiejętnościami i później takie klopsy wyskakują, jak ktoś po pijaku jeździ, ktoś kogoś bęcnie. Nie wiem, nie chce się na ten temat wypowiadać, bo liga to jest lipa.
- Dokładnie. Ten cały bałagan z PZPN, to wszystko ma ogromny wpływ na kibiców.
- Choć podejrzewam, że to wszystko się będzie zmieniało teraz.
- Infrastruktura powinna pójść do przodu…
- Popatrzmy na ten stadion. Przecież to jest skansen, nie obiekt sportowy, tylko skansen. Mam nadzieję, że w przyszłym roku to wszystko ruszy do przodu tak jak zapowiadają i będzie tutaj normalny obiekt.
- Pan zawsze był związany z ŁKS, wierny barwą i to kibice doceniają, bo któregokolwiek kibica by się nie spytać o symbol klubu, to na pierwszym miejscu zawsze wymieniają pana.
- Jak już kiedyś powiedziałem, wróciłem tutaj, moje serce jest zawsze związane z tym klubem. Jestem wychowankiem PTC, tam spędziłem swoją młodość, swoje dziecinne lata, później tutaj przyszedłem i tak jak mówię ŁKS i PTC to są moje dwa kluby.
- Którego zawodnika ŁKS wspomina pan najmilej? Który zrobił na panu największe wrażenie?
- Tomek Wieszczycki. Tym bardziej, że wchodziliśmy razem do ligi i razem wszystko wspólnie wraz z innymi wychowankami zaczynaliśmy.
- A według pana kto z ŁKS miał największy potencjał, największy talent ale go nie wykorzystał?
- Jarek Dziedzic. Naprawdę duży talent, szkoda, że mu nie poszło.
- ŁKS znany jest z tego, że wychował wielu świetnych zawodników, no ale ich drogi różnie się potoczyły. Pan, Bogusław Wyparło, cały czas stanowią ten słynny poziom zawodników, którzy mają poukładane w głowie, wiedzą czego chcą, ale np. spójrzmy na przykład Igora Sypniewskiego, który zapowiadał się świetnie.
- W pewnym sensie zrobił jakąś karierę. Grał w Lidze Mistrzów. W jak na nasze realia w dużym klubie, Panathinaikosie. Coś osiągnął w życiu. Nie życie sportowe, lecz życie prywatne pogmatwało jego cele, które miał do osiągnięcia. Cóż takie jest życie i nie zmienimy tego. Życie zabiera i życie daje.
- Dziękuję panu za wywiad.
- Ja również dziękuję.
- Życzę również powodzenia w rozgrywkach.
- Dziękuję bardzo.
Rozmawiał Kuba Kacprzak.