Z pamiętnika polskiego piłkarza - cz. 1
2012-08-17 00:32:25; Aktualizacja: 12 lat temuOstatnimi czasy nad polskim futbolem można było tylko płakać. By w choć małym stopniu zamienić łzy rozpaczy w łzy szczęścia, proponujemy lekturę zapisków przeciętnego kopacza naszej rodzimej ekstraklasy.
Kurwa, moja noga. Wstawając, rozciąłem sobie stopę o butelkę. Nawet nie dadzą w spokoju człowiekowi zapalić fajki. Nie byłoby tego problemu, gdyby nie nowy trenejro. Przybył cwaniaczek z zachodu i zachciało mu się Ligi Mistrzów. Wymyślił sobie dwa treningi dziennie. Pojebany, jeszcze do tego pierwsze zajęcia o 9:00! 9:00 rano! Ja tu trzy godziny temu z baletu wróciłem, a ten domorosły Mourinho każe mi wstawać. I będzie potem opierdol, że nieprzygotowany niby jestem. Oczywiście, że nie, skoro do regeneracji trzeba ośmiu godzin snu, w przedszkolu tego uczą. Ale weź to wytłumacz panisku mieniącego się trenerem.
*
Dziennikarzyki znowu kąsają. Pismaki przyjebały się tym razem o moje zarobki. Że niby siatkarze tacy wspaniali, a dostają tak mało kasy w porównaniu z nami. Nikt tylko nie pomyślał, że panienki grają sobie w klimatyzowanych halach dla kilkuset pikników. Zero presji i wcale niezłe dochody jak na niedzielne odbijanie balona. A my musimy zapierdalać w 20-stopniowym upale. Ciekawe, ile ci bohaterowie wytrzymalbyi na takiej Saharze. Do tego kilkanaście tysięcy kiboli wyzywa mnie. Jak w takich warunkach brylować. Poza tym, doszły mnie słuchy, że niedawno siaktarze dostali od Rosji w ryj 0:3. Haha, a myśmy przecież zremisowali z nimi na Euro 1:1!!! I co powiecie na to, ogórki?
*
Zaraz rozpoczyna się liga. Niby fajnie, parę premii wleci, ale trzy miesiące przerwy to trochę za krótko, nie zdążyłem nawet z dupą zwiedzić Kanarów. Trzeba było lecieć na przedsezonowe zgrupowanie. Oczywiście, jak to w polskich klubach, zero profesjonalizmu. Mieliśmy być w Turcji zaledwie tydzień, a okazało się, że na życzenie jakieś zbieraniny z Niemiec mamy dwa dni dłużej zostać, żeby spuścić im wpierdol. Co prawda mecz przegraliśmy, ale tylko dlatego, że tęskniliśmy za naszymi rodzinami, jesteśmy przecież też ludźmi. W międzyczasie kazano nam grać z jakimiś kelnerami z Tadżykistanu, ale nikt nie traktował ich poważnie. Europejskie puchary podbijemy za rok, teraz skupiamy się na lidze. Będzie majster!