Obaj zawodnicy mogli mówić o ogromnym
szczęściu. Listopadową katastrofę samolotu z zawodnikami
brazylijskiej drużyny, która wstrząsnęła całym światem,
przeżyło w sumie tylko sześć osób - w tym trzech
piłkarzy.
Ruschel, który występuje na lewej obronie, od
samego początku był w najlepszej kondycji ze wszystkich. - Zrobię
wszystko, co w mojej mocy, żeby powrócić do grania w piłkę.
Zdaję sobie sprawę z tego, że będę musiał być bardzo
cierpliwy, ale chcę dać radość wszystkim, którzy trzymają
kciuki za Chapecoense - mówił 27-latek po wyjściu ze szpitala i
podpisaniu nowej umowy z klubem. W podobnym tonie wypowiadał się
zresztą Neto.
Chapecoense cały czas mocno w nich
wierzy. Na to wskazuje przynajmniej fakt, że znaleźli się w
30-osobowej kadrze zgłoszonej do Copa Libertadores. Obaj nie zagrają
w najbliższym meczu grupowym z Zulią, ale będą mogli pomóc
drużynie na dalszym etapie rozgrywek.
Bardzo pozytywne informacje napływają
z Brazylii również o Jacksonie Follmanie, a więc trzecim ocalałym
piłkarzu. 24-letni bramkarz, któremu lekarze musieli amputować
nogę - podobnie jak koledzy - chce dalej uprawiać sport.
-
Chcę wrócić do normalnego życia. W najbliższym czasie zamierzam
się ożenić i wystąpić na paraolimpiadzie - przyznał niedawno.