Przedstawiciele „Bawarczyków” nie zdecydowali się ubiegłego lata pozyskać nowej wartościowej „dziewiątki” w miejsce Roberta Lewandowskiego, ale nie mogli też pozostawić formacji ofensywnej bez wzmocnienia.
Dlatego skorzystali z nadarzającej się okazji do wyciągnięcia Sadio Mané z Liverpoolu za stosunkowo atrakcyjną sumę 32 milionów euro.
Bayern Monachium obiecywał sobie wiele po reprezentancie Senegalu. Ten nie osiągał jednak oczekiwanych rezultatów na przestrzeni całego sezonu i na domiar złego wdał się w bójkę z klubowym kolegą - Leroyem Sané, za co został ukarany przez klub grzywną oraz zawieszeniem.
To zdarzenie nie poprawiło jego notowań w zespole. Dlatego zaczęto coraz głośniej spekulować o zakończeniu z nim współpracy po zaledwie dwunastu miesiącach.
31-letni skrzydłowy nie narzekał na brak zapytań z różnych europejskich kierunków oraz ostatnio z Arabii Saudyjskiej.
Mimo to dawał wyraźnie do zrozumienia, że jest nastawiony na kontynuowanie kariery w zespole „Bawarczyków”.
Władze mistrza Niemiec przeanalizowały różne warianty dotyczące przyszłości Senegalczyka i uznały, że najlepszym dla nich wyjściem będzie wystawienie go na sprzedaż, o czym został już poinformowany - donosi Georg Holzner z „Kickera”.
Bayern Monachium dzięki szybkiemu rozstaniu z Sadio Mané zaoszczędzi blisko 20 milionów euro, które przeznaczyłby na jego pensje do połowy 2025 roku.
Do tego liczy też na odzyskanie części sumy zainwestowanej w sprowadzenie go z Liverpoolu, by wykorzystać całe pozyskane w ten sposób środki w ściągnięcie na przykład Harry'ego Kane'a z Tottenhamu.
Senegalczyk zakończył ubiegłe rozgrywki z dorobkiem dwunastu trafień i sześciu asyst w 38 występach.
Teraz wszystko wskazuje na przeprowadzkę do Saudi Pro League w najbliższych tygodniach, a może nawet dniach.