29-letni napastnik jest cieniem samego siebie sprzed kilku sezonów. Odkąd przed rokiem zdecydował się na przeprowadzkę do Anglii, zdobył zaledwie pięć bramek. Mimo to magia jego nazwiska wciąż działa i co jakiś czas słyszymy o kolejnych klubach zainteresowanych Kolumbijczykiem.
Piłkarz ma dosyć Chelsea, a Chelsea jego. Bardzo możliwe, iż wypożyczenie zostanie skrócone i już w styczniu zawodnik otrzyma "wilczy bilet" z Londynu. Gdzie powędruje tym razem? Raczej nie do AS Monaco, które wciąż pozostaje jego pracodawcą. Wątpliwe by trafił do Zenitulub Valencii, gdyż kluby te zostały odstraszone żądaniami finansowymi napastnika.
Falcao mógłby trafić do Włoch, a konkretnie do Mediolanu. "Nerazzurri" są zainteresowani wypożyczeniem nieskutecznego snajpera, ale pod jednym warunkiem: Kolumbijczyk musi zgodzić się na mniejsze zarobki. Argumentacja Interu jest bardzo przekonująca: klub w tym sezonie nie występuje w europejskich pucharach, więc nie może płacić takich pieniędzy, jak zespoły zaangażowane w Ligę Mistrzów czy Ligę Europy. Pytanie co jest cenniejsze dla zawodnika: 145 tysięcy funtów tygodniówki i coraz częstsze przesiadywanie na ławce czy niższe (choć przecież wciąż wysokie) zarobki i szansa na regularną grę w barwach Interu? Odpowiedź powinniśmy poznać w styczniu.