Mariusz Malec od lipca 2018 roku jest związany z Pogonią Szczecin. W tym czasie zdołał wypracować sobie w tym zespole konkretną pozycję. Śmiało można określić go jednym z kluczowych piłkarzy drużyny prowadzonej przez Jensa Gustafssona.
29-latek spisywał się w ostatnim czasie dobrze do tego stopnia, że łączono go z reprezentacją Polski. Mówił o tym zresztą swego czasu selekcjoner drużyny narodowej, Michał Probierz.
- Bardzo mi się spodobał. Oglądaliśmy go kilkukrotnie. Też rozmawialiśmy - stwierdził pod koniec lutego 51-latek.
Ostatecznie Malca zabrakło w zespole na baraże, co nie zmienia faktu, że znajduje się w orbicie zainteresowań selekcjonera. Kto wie, czy jeszcze w tym roku nie doczeka się debiutu w reprezentacji Polski.
Wkrótce przed 29-latkiem być może jeden z najważniejszych meczów w karierze. W najbliższy czwartek 2 maja wspólnie z Pogonią Szczecin zmierzy się przeciwko Wiśle Kraków w finale Pucharu Polski.
To zarówno dla zawodnika, jak i jego drużyny szansa na historyczne trofeum.
Okazuje się natomiast, że w przeszłości Malec wcale nie musiał trafić do Pogoni Szczecin. Jak stwierdził na antenie Meczyki.pl Bożydar Iwanow, chęć pozyskania tego zawodnika deklarowała Legia Warszawa.
- On w przeszłości mógł przenieść się do Legii Warszawa. Ostatecznie jednak wybory były nieco inne. Ja natomiast uważam, że to jeden z najbardziej niedocenionych obrońców w Ekstraklasie.
Od początku tego sezonu rozegrał on 34 spotkania, w których strzelił jednego gola oraz zanotował dwie asysty. Kontrakt wiąże go z obecną ekipą do 30 czerwca 2025 roku.