Klub z Genui wiele sobie obiecywał po nawiązaniu po raz drugi współpracy z 55-letniem szkoleniowcem i liczył na to, że prowadzona przez niego drużyna będzie osiągać przynajmniej takie same rezultaty jak w latach 2016-2019.
Niestety już pierwsze tygodnie pokazały, że Sampdorii będzie niezwykle trudno wrócić na wcześniejszy poziom. Przed Marco Giampaolo postawiono jednak inny nadrzędny cel w postaci wywalczenia utrzymania w Serie A, co udało się osiągnąć za sprawą uzyskania sześciopunktowej przewagi nad strefą spadkową.
W ten sposób przedstawiciele zespołu spodziewali się, że w trwających rozgrywkach nie będą musieli aż do samego końca sezonu drzeć o pozostanie w elicie.
Wiele jednak wskazuje na to, że „Blucerchiati” czeka jeszcze trudniejsza walka niż w poprzednich zmaganiach, ponieważ w dotychczas ośmiu rozegranych meczach nie odnieśli żadnego zwycięstwa i z dwoma „oczkami” na koncie zamykają ligową stawkę.
Z tego też powodu władze Sampdorii uznały, że Giampaolo nie będzie już w stanie dźwignąć drużyny z trawiącego ją kryzysu i dlatego po porażce z Monzą (0:3) wydały komunikat o zakończeniu z nim współpracy w trybie natychmiastowym.
„UC Sampdoria ogłasza, że zwolniono z obowiązków trenera Marco Giampaolo.
Klub pragnie podziękować Marco i jego pracownikom za poświęcenie i profesjonalizm, jaki wykazali podczas pracy dla Sampdorii” - napisano w oświadczeniu.
55-letni szkoleniowiec objął po raz drugi stery nad ekipą z Genui w styczniu.
Nazwisko jego następcy nie jest jeszcze znane, ale w mediach spekuluje się, że do zespołu mógłby wrócić Claudio Ranieri, który z kolei prowadził „Blucerchiati” od października 2019 roku do końca sezonu 2020/2021.
Wśród zawodników reprezentujących Sampdorię znajduje się jeden z naszych rodaków - Bartosz Bereszyński.