Legendarny francuski piłkarz zrezygnował w ubiegłym roku po raz drugi z prowadzenia Realu Madryt i przekonywał wówczas, że potrzebuje czasu na odpoczynek przed podjęciem kolejnego wyzwania w karierze w postaci objęcia sterów nad reprezentacją „Trójkolorowych”.
Tutaj posiadaniem mocnej pozycji w krajowej federacji może pochwalić się Didier Deschamps i przynajmniej na razie nic nie wskazuje na to, by miał zostać pozbawiony sprawowanej roli selekcjonera przed tegorocznymi Mistrzostwami Świata, mimo że prowadzona przez niego drużyna zaprezentowała się słabo w czerwcowych meczach Ligi Narodów.
Z kolei sam Zinédine Zidane był w ostatnich miesiącach wielokrotnie łączony z objęciem sterów nad Paris Saint-Germain, ale ani razu nie odniósł się z aprobatą do przejęcia zespołu z Parc des Princes.
Postawa blisko 50-letniego szkoleniowca może wydawać się dziwna, ponieważ w rozmowie w programie „Téléfoot” przyznał, że marzy mu się powrót na ławkę trenerską.
- Wcześniej dużo marzyłem. Myślałem o wiele rzeczach. Zaraz skończę jednak 50 lat, czuję się spełniony i szczęśliwy. Mam wspaniałą rodzinę. To najważniejsze w życiu człowieka. Mimo to uważam, że wciąż mogę wiele lub chociaż trochę wnieść jako trener. Chcę kontynuować pracę w tym zawodzie, ponieważ jest we mnie ogień. Wciąż budzi to we mnie ekscytację i jest moją pasją - stwierdził Francuz, który wrócił następnie myślami do pobytu w „Królewskich”.
- W Realu pracowaliśmy bardzo dużo. Miałem do dyspozycji niewiarygodnych graczy. Drużyna zawsze za mną podążała. Byłem odpowiedzialny za wiele rzeczy, ale zawsze czułem wsparcie piłkarzy. Sam nie osiągnąłbym nic bez nich. Potrzebuję otaczać się ludźmi, z którymi obcowanie sprawia mi przyjemność. Jeśli jest inaczej, to nie ma prawa działać - dodał Zidane, wskazując w ten sposób między wierszami zapewne na powody, dla których odrzucił zaloty PSG.