1,5 miliona euro. Ten transfer Legii Warszawa na razie się nie sprawdza

2025-03-30 13:37:46; Aktualizacja: 1 dzień temu
1,5 miliona euro. Ten transfer Legii Warszawa na razie się nie sprawdza Fot. Legia Warszawa
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: Transfery.info | Legia.net

Legia Warszawa bardzo długo poszukiwała napastnika. Z zagranicznych rynków nie przywiozła żadnego odpowiedniego kandydata, dlatego sięgnęła ostatecznie po Iłlę Szkuryna. Początki Białorusina przy Łazienkowskiej są nieudane.

Transfer nowego napastnika był dla Legii priorytetem. Stołeczny klub przekonał się jednak, że nie jest łatwo sprowadzić jakościowego strzelca w trakcie kampanii. W kilku przypadkach odbił się zatem od drzwi - w kilku kolejnych sam zrezygnował.

Gdy poszukiwania na zagranicznym rynku nie wypaliły, zarząd „Wojskowych” skupił się na Ekstraklasie. Tak też pod koniec lutego sprowadził ze Stali Mielec Iłlę Szkuryna.

Ruch ten byłby odbierany jako hit, ale latem, kiedy Białorusin miał za sobą świetną kampanię zwieńczoną łącznie osiemnastoma golami. W tym sezonie już tak nie błyszczał.

Szkuryn podczas trwających rozgrywek trafił pięciokrotnie do siatki. Jego dorobek prezentuje się nieznacznie lepiej, gdy doliczymy do niego jeszcze trzy asysty. Po raz ostatni celebrował gola 24 listopada.

Legia za 1,5 miliona euro sprowadziła więc gracza, który miał ostatnio spore problemy ze zdobywaniem goli. Pod wodzą Gonçalo Feio nie doszło dotychczas u niego do przełamania.

Za 25-latkiem sześć występów w barwach „Wojskowych”. W zasadzie o żadnym z nich nie można powiedzieć zbyt wiele dobrego. Momentami Szkuryn wygląda, jakby kompletnie nie pasował do zespołu z Łazienkowskiej. To duży problem, bo świadczy, że warszawska ekipa ponownie nie wybrała zawodnika pasującego do profilu gry. 

„Ilja Szkuryn zmienił Marca Guala i choć Hiszpan nie zagrał wybitnych zawodów, to Białorusin był dużo słabszy. Miał tylko trzy kontakty z piłką, nie odnalazł się na boisku. Dobrej zmiany nie dał też będący po zabiegu ręki i z usztywnieniem na dłoni Wojciech Urbański. Na 5 pojedynków wygrał 3 ale miał 6 strat i tylko 50 procentową skuteczność podań. Młodego się czepiać jednak za bardzo nie będziemy, ale gdy na murawie razem byli Biczachczjan i Szkuryn to wyglądało to tak, jakby drużyna się poddała, siła ofensywy spadła do niskiego poziomu, a efektu zaskoczenia w zasadzie nie było” - ocenił portal Legia.net.